W sprincie z peletonu Philipsen, który w trwającej edycji "Wielkiej Pętli" był najlepszy także na trzecim i czwartym etapie, wyprzedził nieznacznie Brytyjczyka Marka Cavendisha. Kolarz zespołu Astana-Qazaqstan był o włos od odniesienia 35. w karierze etapowego zwycięstwa w TdF. Pod tym względem na razie dzieli rekord wszech czasów z Belgiem Eddym Merckxem.
Trzecie miejsce zajął Erytrejczyk Biniam Girmay (Intermarche-Circus-Wanty). Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers) uplasował się na 51., a Rafał Majka (UAE Team Emirates) - na 118. pozycji.
Możemy być dumni z tego, co osiągnął zespół. Bez moich kolegów nigdy nie byłbym w stanie wygrać już trzeciego etapu. Jestem z nich dumny i bardzo szczęśliwy. Gdyby ktoś powiedział mi tydzień temu, że wygram trzy etapy, pomyślałbym, że jest szalony, ale na razie to jest jak sen. Wymarzony Tour, pracujemy dalej i być może uda nam się znów zwyciężyć - podsumował Philipsen, cytowany w serwisie cyclingnews.com.
Belg nie krył również podziwu dla 38-letniego Cavendisha.
"Był dziś naprawdę silny. Sam chciałbym zobaczyć, jak wygrywa. Nie mam wątpliwości, że będzie dalej próbował. Jest w bardzo dobrej formie" - ocenił.
W klasyfikacji generalnej Vingegaard nadal ma 25 sekund przewagi nad Słoweńcem Tadejem Pogacarem (UAE Team Emirates). Trzeci Australijczyk Jai Hindley (Bora-hansgrohe) ma już ponad półtorej minuty straty do lidera.
W sobotę peleton przejedzie ponad 200 km z Libourne do Limoges. Wyścig zakończy się 23 lipca w Paryżu.