Drugie miejsce zajął kolejny kolarz Jumbo-Visma, Duńczyk Jonas Vingegaard, który finałowe kilometry jechał na kole Roglica. Słoweniec odniósł 79. zwyciestwo z zawodowej karierze.
Etap kończył się blisko 13 km podjazdem z 10 procentowym stopniem (maksymalnie 24) nachylenia. Ostatnie 800 m stanowił dość łagodny zjazd.
Kuss finiszował na trzecim miejscu
Kuss w końcówce trasy, jeszcze podczas wspinaczki, nie wytrzymał tempa narzuconego przez kolegów z zespołu, ale i tak zdołał finiszować na trzecim miejscu. Amerykanin wraz z Hiszpanem Mikelem Landą (Bahrain-Victorious), który był czwarty, stracili do czołowej dwójki 19 s.
Środowy etap miał trzy tysiące metrów przewyższenia. Początek trasy, ok. 70 km, prowadził po dość płaskich terenach Asturii. Zawiązywało się wiele akcji, ale w końcu odjechało tylko trzech zawodników, w tym Remco Evenepol (Soudal-Quick Step). Belg długo samotnie prowadził, zbierał punkty w klasyfikacji górskiej, w której umocnił się na prowadzeniu. Ostatecznie na ostatnim stromym podjeździe (5,5 km przed metą) zrezygnował z ucieczki. Cały czas tempo w grupie pościgowej dyktowali kolarze Jumbo Visma i Bahrain - Victorious, z których w końcówce utworzyła się pięcioosobowa szpica, z liderem Kussem.
"Na wyścig przyjechałem jak zawsze pomagać kolegom z zespołu. Splot wydarzeń spowodował, że założyłem koszulkę lidera. To dla mnie nowe doświadczenie, większy poziom pewności siebie. Świetnie współpracujemy w grupie. Dojeżdżając do mety myślałem, że straciłem pozycję lidera" - powiedział Kuss obchodzący w środę 29. urodziny. Przyjaciele po etapie przygotowali dla niego mały tort.
Przewaga prowadzącego w klasyfikacji generalnej Amerykanina nad Vingegaardem zmalała do zaledwie 8 s.
Czwartkowy etap (178,9 km) z Pola de allande do La Cruz de Linares będzie zdecydowanie dłuższy i trudniejszy niż dwa ostatnie, z dwoma długimi podjazdami. Przewyższenie będzie liczyło 4600 m.