Asseco Prokom: Jan-Hendrik Jagla 17, Daniel Ewing 16, Qyntel Woods 15, David Logan 12, Pape Sow 3, Ronald Burrell 2, Adam Hrycaniuk 0, Piotr Szczotka 0, Lorinza Harrison 0, Adam Łapeta 0.

Panathinakos: Nikola Pekovic 17, Drew Nicholas 17, Dimitris Diamantidis 8, Giorgi Shermadini 8, Nick Kalathes 6, Vassilis Spanoulis 5, Milenko Tepic 4, Jurica Golemac 4, Antonis Fotsis 3, Stratos Perperoglou 3.

Reklama

Mistrzowie Polski przegrali z Panathinaikosem po raz piąty w historii Euroligi. Gdynianie nie sprawili urodzinowego prezentu trenerowi Tomasowi Pacesasowi, który w dniu meczu skończył 38 lat. Pomimo porażki litewski szkoleniowiec nie musiał się wstydzić za grę podopiecznych.

Gospodarze po dwóch celnych wolnych Roni Burrella wygrywali 2:0 i było to ich pierwsze, a zarazem ostatnie prowadzenie. Za chwilę rzutem zza linii 6,25 m zrewanżował się Stratos Perperoglou, a po dwóch kolejnych akcjach Nicholasa goście w szóstej minucie wygrywali 14:6. Pacesas natychmiast wziął czas i zamiast Piotra Szczotki oraz Daniela Ewinga wprowadził na boisko Qyntela Woodsa i debiutującego w Eurolidze Lorinza Harrisona. Te roszady na niewiele się zdały, bo w 13. minucie, po rzucie za trzy punkty Nicka Kalathesa, gdynianie przegrywali już 15:30.

Reklama

Do przerwy w szeregach gości słabiej poczynał sobie najlepszy strzelec Panathinaikosu Nikola Pekovic. Serbski środkowy był umiejętnie odcinany pod koszem od podań i zdobył tylko 5 punktów. Wyręczali go jednak gracze obwodowi mistrza Grecji. Rywale trafili dziewięć razy zza linii 6,25 m, a pięciokrotnie uczynił to Drew Nicholas. Amerykanin rzucił w pierwszych 20 minutach 17 pkt, a w drugiej połowie żadnego.

Dopiero za sprawą Jana-Hendrika Jagli mistrzowie Polski zaczęli odrabiać straty i w połowie drugiej kwarty przegrywali różnicą siedmiu punktów (26:33). Poirytowany szkoleniowiec Panathinaikosu Zeljko Obradovic poszedł w ślady swojego vis a vis i również skorzystał z przysługującej mu przerwy w grze.

Przez pierwsze trzy minuty trzeciej kwarty koszykarze Asseco nie byli w stanie umieścić piłki w koszu rywali. Nieskuteczność w ataku w tej części spowodowała, że 29. minucie, po rzucie za trzy punkty Kalathesa, mistrz Euroligi prowadził 63:42. Zdekoncentrowani mistrzowie Grecji, którzy na początku ostatniej odsłony wygrywali różnicą 23 punktów (67:44), w końcówce pozwolili gdynianom zmniejszyć straty.

Reklama

"Przed konfrontacją z Asseco oglądaliśmy wszystkie mecze rywali w Eurolidze i byliśmy przygotowani na twardą i agresywną obronę. Bardzo ważne było, aby od samego początku zagrać z pełną koncentracją i nie zlekceważyć gospodarzy. Bardzo dobrze spisywaliśmy się w ofensywie. Dzięki temu - zwłaszcza w pierwszej połowie - trafiliśmy wiele rzutów z wypracowanych, łatwych pozycji. Asseco to drużyna, która nigdy się nie poddaje i to potwierdził mecz. Nawet kiedy gdynianie przegrywają różnicą 20 punktów trzeba na nich uważać" - powiedział trener Panathinaikosu Zeljko Obradovic, siedmiokrotny mistrz Euroligi.

Trener Asseco Tomas Pacesas: "Bardzo źle rozpoczęliśmy spotkanie. Nasi koszykarze sprawiali wrażenie przestraszonych i sparaliżowanych klasą rywala. Mieliśmy problemy, szczególnie w pierwszej kwarcie, z trafieniem wielu prostych rzutów spod kosza, a także ze skutecznością osobistych. Fantastycznie dysponowany był Drew Nicholas, który trafiał z nieprawdopodobnych pozycji. Poza tym Panathinaikos bardzo dobrze radził sobie w defensywie, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć agresją w ataku. Nieźle broniliśmy, ale samą defensywą z takim rywalem jak mistrzowie Euroligi nigdy się nie wygra. Przegraliśmy walkę na tablicach, a przecież w Panathinaikosie, poza Pekovicem, nie ma wybitnych zawodników podkoszowych. Zastanawia mnie forma Ewinga, który świetnie spisywał się po przerwie. Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie może grać na tym samym poziomie od początku spotkania".