Lotos: Shameke Christon 17, Magdalena Leciejewska 17, Ivana Matovic 12, Erin Phillips 9, Oliwia Tomiałowicz 6, Emilia Podrug 6, Paulina Pawlak 3, Alana Beard 2, Klaudia Sosnowska 2.

Szeviep Szeged: Vaida Sipaviciute 14, Emoeke Fueresz 13, Bernadett Nemeth 10, Zsuzsanna Horvath 9, Olena Żerżerunowa 6, Iva Ciglar 4, Edit Laczi 3, Viktoria Vincze 2.

Reklama

Spotkanie rozpoczęło się od niespodziewanego prowadzenia zawodniczek z Węgier, które w czwartej minucie, głównie dzięki trzem rzutom zza linii 6,25 m, prowadziły 14:7. Gospodynie natychmiast odpowiedziały trzema kolejnymi takimi trafieniami (dwa razy uczyniła to Shameke Christon, raz Paulina Pawlak), a pierwszą kwartę wygrały 28:18.

W drugiej kwarcie na boisku po raz pierwszy w tym sezonie pojawiła się Alana Beard. Amerykanka od razu zdobyła punkty dla Lotosu, ale później miała kilka nieudanych zagrań i trener Jacek Winnicki ponownie posadził ją na ławce rezerwowych.

Przed przerwą Węgierki zdołały trochę zniwelować straty, ale drugą połowę gospodynie rozpoczęły mocnym akcentem - za trzy punkty trafiła Christon. W 31 minucie Lotos wygrywał już 60:42 i w tym momencie zakończyły się emocje. Zawodniczki z Szegedu nieznacznie tylko zdołały zmniejszyć rozmiary porażki.

Reklama

Po meczu powiedzieli:

trener Lotosu Jacek Winnicki: "Miałem trudności, aby zebrać dziesięć zawodniczek na to spotkanie. Dopadły nas różnego rodzaju choroby i kontuzje, ale musieliśmy ten mecz bezwzględnie wygrać. Z pewnością kluczem do zwycięstwa okazała się nasza postawa pod koszem - zbiórki wygraliśmy 39:25. Nasza gra była szarpana i trochę chaotyczna. Dobre momenty przeplataliśmy słabszymi fragmentami".

Trener Szeviep Tamas Bencze: "To nasz pierwszy sezon w Eurolidze. Wiedzieliśmy, że Lotos jest bardzo silnym zespołem i chyba nasze zawodniczki przystąpiły do tego spotkania z nadmiernym respektem dla rywala. Do Gdyni przyjechaliśmy wygrać pierwszy mecz w tych rozgrywkach, ale nadzieje rozwiały się już przed przerwą. W pierwszej połowie przegraliśmy jeden fragment aż 0:14. Nie poddaliśmy się, walczyliśmy ambitnie i z pewnością nie musimy się wstydzić tego występu. Przed własną publicznością zamierzamy zrewanżować się i pokonać Lotos".