Turów przegrał w finale z Asseco po raz trzeci z rzędu. Przed rokiem sopocianie też zapisali się w annałach koszykówki, bo po raz pierwszy w historii wywalczyli złoto, przegrywając po pierwszych dwóch spotkaniach 0-2.
W historii rozgrywek o mistrzostwo Polski najwięcej tytułów mistrzowskich - 17, zdobyli koszykarze Śląska Wrocław.
Asseco Prokom Sopot- PGE Turów Zgorzelec 96:74
Asseco Prokom: Qyntel Woods 28, David Logan 17, Daniel Ewing 14, Tyrone Brazelton 11, Ronald Burrell 8, Adam Łapeta 7, Filip Dylewicz 5, Patrick Burke 4, Piotr Szczotka 2, Adam Hrycaniuk 0.
Turów: Tyus Edney 18, Damir Milijković 18, Robert Witka 9, Chris Daniels 9, Gorjan Radonjić 5, John Turek 5, Dragisa Drobnjak 5, Krzysztof Roszyk 4, Maciej Strzelecki 1, Bartosz Bochno 0, Bryan Bailey 0, Marcin Stefański 0.
Prokom miał słabszy tylko początek spotkania. Koszykarze ze Zgorzelca grali agresywniej w obronie i byli bardziej zdeterminowani w ataku. Po czterech minutach zespół PGE prowadził 17:5, a po pierwszej kwarcie 24:16. Wystarczyło jednak kilkadziesiąt sekund drugiej kwarty, by Woods dał teatr jednego aktora. Po jego akcjach, tak w ataku jak i w obronie, Prokom błyskawicznie zmniejszył przewagę rywali do dwóch punktów (24:22), a w 15. minucie doprowadził do remisu 27:27. Sędziowie nie zauważyli co prawda zagrania nogą rozgrywającego Asseco Tyrona Brazeltona, ale i tak nie miało to wpływu na przebieg meczu. Prokom z minuty na minutę grał lepiej. W 17. minucie sopocianie objęli najwyższe prowadzenie w tej części spotkania - 39:30.
Zawodnicy Turowa walczyli do połowy trzeciej kwarty, na tyle starczyło im sił. Po rzucie za trzy punkty jedynego rozgrywającego PGE Tyusa Edneya zespół Asseco prowadził tylko 48:43. Akcje Woodsa, który równie łatwo zdobywał punkty zza linii 6,25 m, jak i mijał slalomem obrońców PGE, asysty Daniela Ewinga sprawiły, że Prokom szybko uzyskał wysokie prowadzenie, którego nie oddał do końca. Woodsa nie byli w stanie zatrzymać ani Krzysztof Roszyk, ani Gorjan Radonjić, ani strefowa obrona PGE.
W ostatnich dwóch minutach trener Asseco Tomas Pacesas wpuścił na parkiet rezerwowych, ale i wtedy prowadzenie Prokomu nie zmalało. Wynik meczu i najwyższą przewagę gospodarzy ustalił na dwie sekundy przed końcem Adam Łapeta. Kibice, wśród których był m.in. bokser Dariusz Michalczewski, zgotowali ulubieńcom owację na stojąco. W sektorze najbardziej zagorzałych fanów powiewał transparent w języku angielskim "Tworzymy historię".