"Przyjeżdżam na pierwszy obóz kadry w lipcu tak jak zapowiadałem. W najbliższą sobotę pojawię się prawdopodobnie w Łodzi na festiwalu koszykówki. Przez miesiąc odpocznę psychicznie, mentalnie od NBA i będą zmotywowany do gry z reprezentacją o najwyższe cele" - zapewnia Marcin Gortat.
Gortat w finale przeciwko Los Angeles Lakers, przegranym przez Magic 1-4, występował na parkiecie mniej niż w sezonie zasadniczym (średnia 3,8 pkt i 4,5 zbiórki), ale mimo to pozytywnie ocenia ostatnie osiem miesięcy. W finale przebywał średnio 10 i pół minuty na parkiecie i zdobył 16 punktów.
"Cały sezon był bardzo udany, i dla drużyny, i dla mnie osobiście. Minuty spędzone na parkiecie wykorzystywałem bardzo produktywnie. W końcówce było trochę gorzej. Porażka zawsze boli, ale cieszę się przede wszystkim, że byliśmy w finale, że byłem uczestnikiem takiego wielkiego wydarzenia. Doświadczenia z sezonu, szczególnie z meczów przeciw Lakers, na pewno wykorzystam. Finał nauczył mnie wiele, nie tylko na parkiecie" - ocenił.
Gortat nie ukrywa, że zainteresowanie mediów, tak amerykańskich, jak i polskich podczas wielkiego finału przerosło jego wyobrażenia.
"Poczułem się jak ktoś znany, popularny, choć byłem tylko rezerwowym wchodzącym na kilka minut. Medialny szum wokół mnie nie ułatwiał mi życia, momentami wręcz przeszkadzał. Właśnie to nadmierne zainteresowanie mediów najbardziej będę pamiętał z meczów finałowych. To dla mnie także nauka na przyszłość, żeby być bardzo ostrożnym, bo dziennikarze wypisują historie o byle czym, nie mające nic wspólnego z realiami. Niektóre rzeczy były zupełnie niepotrzebne. Byłem często na pierwszych stronach gazet nie z własnej woli" - dodał Gortat.