Latem tego samego roku Ming Ming został zgłoszony do draftu NBA. Nikt jednak nie chciał zaryzykować zatrudnienia zawodnika, który o koszykówce nie wiedział zbyt wiele, a sił wystarczało mu tylko na pięć minut gry.

Podczas przeprowadzonych w USA badań odkryto, że koszykarz miał guza przy podstawie czaszki, który uciskał na jego przysadkę mózgową. To właśnie on powodował, że Chińczyk aż tak urósł. Gdyby guza nie usunięto, Ming Ming nadal by rósł, co w konsekwencji doprowadziłoby do jego przedwczesnej śmierci.

Jak podaje "Życie Warszawy", rozpoczęto nawet zbiórkę pieniędzy na jego dalsze leczenie. W tym celu powstała specjalna strona internetowa. Siódmy pod względem wzrostu człowiek świata cały czas przechodzi kosztowną chemioterapię. Może jednak grać w koszykówkę i w miarę normalnie żyć.

Ming Ming jest obecnie graczem klubu Maryland Night-hawks występującego w lidze ABA, która pełni rolę dalekiego zaplecza NBA. Po parkiecie porusza się jak czołg. Do zrobienia wsadu wystarczy mu jedynie minimalny wyskok. Po dwóch latach szkoleń w USA Chińczyk dysponuje też niezłym rzutem. Jeśli trafi do NBA, zostanie najwyższym graczem w historii ligi.