"Rozmawiałem z Kevinem nie raz. Przejście do Boston Celtics to była dla niego ciężka decyzja. Dobrze, że zmienił zespół, bo dzięki temu Celtowie mają szansę walczyć o mistrzostwo NBA. On pomyślał nad tym chwilę i spytał: <Tak myślisz?>. A ja na to, że tak" - powiedział obrońca Atlanty Hawks, Tyronn Lue.
Swoje pięć groszy dorzucił także Chauncey Billups. "Musisz wybrać to co dla ciebie będzie najlepsze, a Boston to świetne miejsce. Co z tego, że będziemy rywalizować w tej samej konferencji cztery razy w roku. Kevin zapytał mnie po chwili: <Jaki właściwie jest ten Boston?>. Powiedziałem mu, że i tak nigdzie nie wychodzi, więc to dla niego nie ma znaczenia. Siedzi w domu, nie imprezuje. Mógłby grać nawet na Alasce. Wtedy odpowiedział tylko <W sumie masz rację>" - przedstawił swoją rozmowę z Garnettem lider Detroit Pistons.
Na zmianę klubu zdecydował się dopiero po licznych rozmowach z przyjaciółmi z parkietów ligi NBA. Kevin Garnett do końca swojej kariery chciał grać w Minnesocie. Przejścia do innego zespołu nie brał nawet pod uwagę. Ale w końcu Chauncey Billups i Tyronn Lue namówili go do przenosić do Boston Celtics.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama