Zespół z Florydy do zwycięstwa nad Bulls poprowadzili LeBron James - 35 punktów, 11 zbiórek i pięć asyst oraz Chris Bosh - 24 pkt i 12 zbiórek.
Jeden punkt mniej niż James zanotował najbardziej wartościowy gracz poprzedniego sezonu zasadniczego i lider gości 23-letni Derrick Rose. 22,7 s przed końcową syreną mógł zapewnić swojej drużynie prowadzenie, ale nie trafił dwóch rzutów wolnych. Wcześniejsze 12 prób miał udanych.
To dla mnie trudny moment. Wiem, że zawiodłem kolegów w decydującym momencie. Muszę wyciągnąć wnioski. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego spudłowałem, choć wcześniej trafiałem regularnie - powiedział po meczu Rose.
Miami Heat z bilansem 15-5 umocnili się na czele Southeast Division i drugim miejscu na Wschodzie.
W pierwszym meczu po tygodniowej przerwie (nie zagrał cztery razy) spowodowanej kontuzją kolana w zespole Dallas Mavericks pojawił się Dirk Nowitzki. Obrońcy tytułu po dramatycznym spotkaniu pokonali po dogrywce San Antonio Spurs 101:100.
Długo nic nie wskazywało, że Nowitzki - 10 pkt i 13 zbiórek - z kolegami będą mieć problemy z odniesieniem zwycięstwa. Prowadzili nawet różnicą 18 punktów.
Rekord osobisty sezonu - 34 pkt - ustanowił Jason Terry, który uzyskał cztery ostatnie punkty dla gospodarzy. Wśród gości wyróżnił się - 19 pkt - Gary Neal.
Po czterech wygranych z rzędu Boston Celtics przegrali we własnej hali z Cleveland Cavaliers 87:88. Trzecim strzelcem wśród zwycięzców - 14 pkt - był Alonzo Gee, który sezon rozpoczął w barwach Asseco Prokomu Gdynia.
Ponad połowę punktów w wygranym przez Los Angeles Lakers 106:101 wyjazdowym spotkaniu z ekipą Minnesoty Timberwolves zdobyli dla gości Kobe Bryant - 35 i Hiszpan Pau Gasol - 28. Wśród "Leśnych Wilków" najskuteczniejszy był Kevin Love - 33.
"Pozwoliliśmy gospodarzom nieźle poszaleć pod naszym koszem. 24 zbiórki w ofensywie to stanowczo za dużo" - przyznał szkoleniowiec "Jeziorowców" Mike Brown.
Lakers (12-9) plasują się na ósmym miejscu w Konferencji Zachodniej. W obcej hali wygrali po raz drugi w dziewięciu meczach tego sezonu.