W Miami miejscowy zespół Heat wygrał z Toronto Raptors 95:89. Bohaterem meczu okazał się LeBron James, który pomógł gospodarzom w momencie, gdy potrzebowali tego najbardziej. Ostatnią kwartę goście rozpoczęli od fantastycznej serii 12 punktów z rzędu i na trzy i pół minuty przed końcową syreną zmniejszyli prowadzenie Heat do zaledwie trzech oczek (85:82). James zachował zimną krew, bez zmrużenia oka wykorzystał dwa rzuty wolne, a po chwili przechwycił piłkę i dołożył punkty za wsad. To skutecznie ostudziło zapał ekipy z Kanady.

Reklama

Powróciliśmy do naszej gry. Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc drużynie - skomentował James, który w całym meczu zdobył 30 punktów.

Dwayne Wade dorzucił 25 punktów dla Heat, a trzeci z gwiazdorów drużyny z Florydy Chris Bosh, który przez siedem sezonów grał w barwach Toronto, rozegrał słabsze spotkanie, uzyskując tylko 12 punktów przy bardzo niskiej skuteczności rzutów z gry (trafił tylko trzy razy na 13 prób).

Zespół z Miami, z bilansem 18 zwycięstw i sześciu porażek, zajmuje drugie miejsce na Wschodzie. Liderami pozostają Chicago Bulls (20-6).

Mniej emocji było w drugim spotkaniu w Bostonie, gdzie tamtejsi Celtics pewnie pokonali Memphis Grizzlies 98:80. Najlepszy na parkiecie Kevin Garnett zdobył 24 punkty i zebrał pod koszami dziewięć piłek.