Obie drużyny stworzyły fantastyczne widowisko. Efektownymi wsadami popisywali się skrzydłowi Blake Griffin (Clippers) i Kevin Durant (Thunder). Bezpośrednią rywalizację wygrał Durant (36 pkt i 13 zbiórek), ale jego vis a vis mógł liczyć na większe wsparcie kolegów i dlatego cieszył się ze zwycięstwa w meczu.
W zespole gospodarzy po 22 punkty zdobyli Griffin i Caron Butler. Paul natomiast nie tylko celnie rzucał, ale także miał 14 asyst.
"Chris Paul robił z nami co chciał. Albo popisywał się świetnymi podaniami, albo trafiał z dystansu kiedy tylko zostawiliśmy mu więcej miejsca. Nie potrafiliśmy go zatrzymać" - przyznał Durant.
Trzynastej porażki w obecnym sezonie doznali Phoenix Suns. Zespół Marcina Gortata uległ we własnej hali Dallas Mavericks 99:122. Polak był najskuteczniejszy w swojej drużynie, zdobył 17 punktów. Miał także 10 zbiórek i cztery bloki.
Suns, osłabieni brakiem kontuzjowanego rozgrywającego Steve'a Nasha, równorzędną walkę z aktualnymi mistrzami byli w stanie toczyć tylko przez siedem minut. Na początku drugiej kwarty Mavericks prowadzili już dziesięcioma punktami.
"Słońca" nie potrafiły znaleźć sposobu na przyjezdnych z Dallas. Teksańczycy trafiali niemal z każdej pozycji i systematycznie powiększali przewagę. Najskuteczniejszy w ich ekipie był Delonte West, który uzyskał 25 pkt.
Na wschodzie wciąż prowadzi Chicago Bulls. "Byki" nie miały kłopotu z pokonaniem na wyjeździe Washington Wizards 98:88. 35 punktów zdobył dla zwycięzców najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) poprzedniego sezonu Derrick Rose.
Trwa czarna seria Orlando Magic. Zespół z Florydy przegrał czwarty mecz z rzędu, ponownie spisując się fatalnie w ataku. Na wyjeździe uległ Philadelphia 76ers 69:74.