Najsłabszy zespół Zachodu był równorzędnym rywalem dla jednego z faworytów rozgrywek, ale nie ustrzegł się piątej kolejnej przegranej. Losy spotkania mógł odwrócić 2,9 s przed końcem Greivis Vasquez, który - przy stanie 90:88 dla gospodarzy - spudłował rzucając za trzy punkty.

Reklama

Chwilę później rozgrywający Thunder Thabo Sefolosha stanął na linii rzutów wolnych i wykorzystał dwie szanse. Były to jego jedyne celne rzuty tego wieczoru. Wcześniej spudłował siedmiokrotnie z gry.

35 punktów, z czego 25 w drugiej połowie, dla zwycięzców uzyskał Kevin Durant. Bryan Roberts z dorobkiem 16 był najskuteczniejszy wśród "Szerszeni".

Nie byliśmy dziś najlepiej dysponowani rzutowo. Wygraliśmy dzięki defensywie - ocenił Scott Brooks, trener ekipy z Oklahomy, która z bilansem 18-4 przewodzi ligowej stawce.

Prawie tak długą serią zwycięstw, co Thunder, mogą się pochwalić koszykarze Los Angeles Clippers. Środowa wygrana w Charlotte z Bobcats 100:94 była ich ósmą z rzędu.

Reklama

Trzech zawodników gości: Blake Griffin, Chris Paul i rezerwowy Matt Barnes zdobyło po 19 pkt, podobnie jak najskuteczniejszy wśród Bobcats, którzy przegrali po raz dziewiąty z rzędu, Byron Mullens.

Rzut Mo Williamsa z ośmiu metrów zdecydował o zwycięstwie Utah Jazz nad San Antonio Spurs 99:96 w meczu czołowych drużyn Konferencji Zachodniej. Ten sam zawodnik w podobnej sytuacji dziewięć sekund wcześniej spudłował, ale piłkę zebrał Paul Millsap. Gospodarze poprosili o czas, a trener Tyrone Corbin zdecydował, że decydująca akcja ponownie zostanie ustawiona pod Williamsa.

Reklama

Patrzyłem na zmianę, na Mo i zegar. Później widziałem lecącą piłkę i usłyszałem wybuch radości na trybunach. Spojrzałem znowu na Mo, a on z rękami w górze w geście triumfu biegł przez boisko. To cudowne chwile. Nie tylko ja byłem wzruszony, ale i pewnie każdy z prawie 19 tys. kibiców w hali - opisał wrażenia z ostatnich sekund szkoleniowiec gospodarzy.

Millsap zdobył dla "Jazzmanów" 24 pkt i miał 12 zbiórek. Po 22 pkt dla gości uzyskali Francuz Tony Parker i Tim Duncan, którego dorobek uzupełniło 21 zbiórek.

Spurs (18-5) zajmują drugie miejsce na Zachodzie, a Jazz (13-10) plasują się na szóstej pozycji.

Równie zacięte i emocjonujące spotkanie oglądali fani koszykówki w Miami, gdzie Heat ulegli Golden State Warriors 95:97. Decydującą akcję 0,9 s przed końcem przeprowadził Draymond Green. Gospodarze od stanu 95:91 w ciągu ostatnich 3.18 nie trafili do kosza.

31 pkt dla gospodarzy uzyskał LeBron James. Liderem "Wojowników" był z 27 Klay Thompson, który zanotował też siedem zbiórek i cztery asysty.

Obrońcy tytułu z bilansem 14-6 plasują się na drugiej pozycji na Wschodzie, za New York Knicks. Ekipa Golden State (15-7) jest piąta w drugiej konferencji.

Marcin Gortat, rozgrywający setne spotkanie z rzędu w pierwszej piątce Phoenix Suns, zdobył 10 punktów i miał osiem zbiórek, a jego zespół pokonał u siebie Memphis Grizzlies 82:80, przerywając serię siedmiu porażek.

Było to pierwsze zwycięstwo "Słońc" od 27 listopada. O sukcesie przesądził rzut słoweńskiego rozgrywającego gospodarzy Gorana Dragica spod kosza na pół sekundy przed końcem spotkania.

Gortat przebywał na parkiecie 34 minuty. Trafił pięć z 10 rzutów z gry, miał po cztery zbiórki w obronie i w ataku, przechwyt, dwa faule. Raz został zablokowany przez rywala.

Najskuteczniejsi w zespole Suns byli Jared Dudley - 15 pkt, dziewięć zbiórek i pięć asyst oraz Shannon Brown - 15 pkt i siedem zbiórek. W drużynie gości wyróżnili się Rudy Gay - 21 pkt i 11 zbiórek oraz Zach Randolph, odpowiednio, 18 i 10.

Suns z bilansem ośmiu zwycięstw i 15 porażek zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. Kolejne mecze rozegrają również we własnej hali - najbliższy w piątek z Utah Jazz.