"Czarodzieje" przez większość meczu toczyli wyrównaną walkę z najlepszą drużyną obecnego sezonu. Szczególnie dobry okres mieli w drugiej kwarcie, w której w pewnym momencie prowadzili dziewięcioma punktami. Wystarczyły jednak dwie minuty słabszej gry i z prowadzenia nic nie zostało.

Reklama

Decydujący dla losów spotkania okazał się przełom trzeciej i czwartej kwarty, w którym goście przez osiem minut zdobyli zaledwie cztery punkty. Przewaga Warrios wzrosła w tym czasie do 19 i na parkiecie w obu drużynach zaczęli pojawiać się rezerwowi. Zawodnicy z ławki Wizards grali ambitnie i zmniejszyli stratę, ale na więcej zabrakło im czasu.

Gortat grał 26 minut. Zdobył dziewięć punktów, trafiając cztery z sześciu rzutów za dwa punkty i jeden z dwóch wolnych. Miał 11 zbiórek oraz jedną asystę. Najlepszy w pokonanym zespole był Bradley Beal - 17 punktów.

W drużynie Warriors tradycyjnie prym wiódł Stephen Curry. Najbardziej wartościowy zawodnik poprzedniego sezonu zapisał na swoim koncie 26 punktów, po siedem zbiórek i asyst oraz pięć przechwytów.

Wizards, z bilansem 36 zwycięstw i 38 porażek, zajmują 10. miejscu w Konferencji Wschodniej. Ich szanse na awans do play off są już tylko czysto teoretyczne. Ósmą lokatę, ostatnią gwarantującą występ w drugiej fazie sezonu, zajmuje Indiana Pacers (39-35). Oba zespoły rozegrają jeszcze po osiem spotkań. Koszykarze z Waszyngtonu pozostaną w Kalifornii. Już w środę zmierzą się z Sacramento Kings.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Warriors (67-7). Wszystko wskazuje na to, że w rozgrywkach 2015/16 zanotują najlepszy bilans. Ich celem jest jednak poprawić legendarny rekord Chicago Bulls z sezonu 1995/96. "Byki" pod wodzą Michaela Jordana zakończyły go z dorobkiem 72-10.

Na razie "Wojownicy" śrubują rekord kolejnych zwycięstw we własnej hali w sezonie zasadniczym. Wtorkowe było już 54.