W wielkim stylu sezon zaczął LeBron James. Gwiazdor Cavaliers uzyskał tzw. triple-double, na które złożyło się 19 punktów, 11 zbiórek i aż 14 asyst. Jego podania na kosze zamieniali przede wszystkim Kyrie Irving (29 pkt) oraz Kevin Love (23 pkt i 12 zbiórek).
"To był wyjątkowy wieczór. Ciężko było nam się skupić na grze, ale wykonaliśmy dobrą robotę, szczególnie w drugiej połowie" - powiedział James. Przed rozpoczęciem spotkania odbyła się ceremonia, na której wciągnięto pod dach hali mistrzowski baner.
Gospodarze wyższy bieg rzeczywiście wrzucili dopiero po przerwie. Po dwóch kwartach wygrywali tylko trzema punktami, ale w kolejnej powiększyli przewagę do 18 i spokojnie kontrolowali przebieg gry.
"Poprawimy się, gwarantuję to. Jest jeszcze wiele elementów w naszej grze, które wymagają dopasowania" - powiedział Carmelo Anthony. Lider Knicks uzyskał 19 pkt, a pozyskany latem Derrick Rose dodał 17.
Warriors natomiast to drużyna, która w poprzednim sezonie zasadniczym miała rekordowy bilans 73-9, ale w finale przegrała z Cavaliers 3-4, choć prowadziła 3-1. W lipcu do zespołu z Oakland dołączył jednak Kevin Durant, jeden z najlepszych zawodników w NBA.
Warriors z miejsca stali się największymi faworytami sezonu 2016/17, ale inauguracji nie będą miło wspominać. Grali niedokładnie, popełnili 16 strat, a także brakowało im waleczności pod tablicami. Pozwolili rywalom aż na 21 ofensywnych zbiórek. Zawiódł ich także element, na którym zwykli opierać grę, czyli rzuty za trzy punkty. Ich skuteczność zza łuku wyniosła zaledwie 21,2 procent (7/33).
"Oglądanie zapisu tego meczu będzie paskudnym przeżyciem. Rywale po prostu nas zawstydzili" - powiedział trener gospodarzy Steve Kerr.
Te czynniki spowodowały, że indywidualne wyczyny Duranta i najbardziej wartościowego zawodnika dwóch ostatnich sezonów (MVP) Stephena Curry'ego nie były w stanie wystarczyć do odniesienia zwycięstwa. Durant zakończył mecz z dorobkiem 27 punktów i 10 zbiórek. Curry dołożył 26 pkt.
Obu ich przyćmił Kawhi Leonard. 25-latek robi systematyczne postępy i wiele wskazuje na to, że w tym sezonie zaprezentuje jeszcze wyższy poziom. Słynący ze świetnej gry w obronie Leonard zanotował pięć przechwytów, ale tym razem imponował także w ataku, zdobywając 35 punktów, co jest jego rekordem kariery. Dzielnie wspierał go LaMarcus Aldridge - 26 pkt i 14 zbiórek.
Spurs w Oakland wygrali po raz pierwszy od prawie dwóch lat.
W ostatnim wtorkowym meczu Portland Trail Blazers pokonali we własnej hali Utah Jazz 113:104. Do triumfu poprowadził ich duet Damian Lillard - C.J. McCollum. Pierwszy zdobył aż 39 punktów, a drugi dołożył 25. Gospodarze imponowali skutecznością rzutów z dystansu. Za trzy punkty trafili w 13 z 19 prób.
Wśród pokonanych najlepsi byli weteran Joe Johnson (29 pkt) i Rodney Hood (26).