Musimy być sprytniejsi w końcówkach - powiedział Gortat po wcześniejszej porażce po dogrywce z Memphis Grizzlies. Najwyraźniej jednak jego drużyna wciąż tej sztuki nie opanowała.
W poniedziałek w połowie czwartej kwarty Wizards prowadzili 95:94, ale przez następne nieco ponad trzy minuty nawet raz nie trafili do kosza. Teksańczycy natomiast w tym czasie zdobyli 12 punktów i praktycznie rozstrzygnęli losy meczu.
Gospodarze przede wszystkim nie potrafili zatrzymać Jamesa Hardena. Lider Rockets mecz rozpoczął słabo, popełniając aż pięć strat w pierwszej części gry. Ostatecznie jednak zakończył go z dorobkiem 32 punktów i 15 asyst.
Gortat na parkiecie przebywał prawie 37 minut. Po raz czwarty w tym sezonie uzyskał tzw. double-double, na które tym razem złożyło się 14 punktów i 12 zbiórek. Trafił pięć z dziewięciu rzutów z gry i cztery z sześciu wolnych. Jego konto uzupełniają trzy asysty i dwa bloki. Miał także dwie straty i dwa faule.
John Wall zdobył dla pokonanych 21 punktów, a po 20 dołożyli Bradley Beal i Otto Porter Jr.
Wizards z bilansem 1-5 zajmują przedostatnie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Słabsza jest tylko ekipa Philadelphia 76ers, która nie wygrała jeszcze meczu.
Kolejny mecz "Czarodzieje" rozegrają w środę. We własnej hali zmierzą się z Boston Celtics (3-3).