W sobotę Wizards w bardzo dobrym stylu pokonali broniących tytułu Cleveland Cavaliers, ale minionej nocy nadspodziewanie duże problemy długo sprawiła im jedna z najsłabszych drużyn obecnego sezonu. Lakers mają bowiem bilans 21-53.

Gospodarze w trzeciej kwarcie wygrywali już różnicą 16 punktów, a ostatnia zaczynała się przy ich prowadzeniu 95:82. Stołeczny zespół jednak nie po raz pierwszy pokazał, że walczy do samego końca.

Reklama

Podopieczni trenera Scotta Brooksa przede wszystkim zaczęli bardzo dobrze grać w obronie. W finałowych 12 minutach pozwolili rywalom zdobyć tylko 13 punktów, sami natomiast trafiali raz za razem. Najlepszy w ich szeregach był John Wall. 26-letni rozgrywający uzyskał 34 pkt, a także miał 14 asyst i cztery przechwyty.

W odrabianiu strat w ostatniej części gry udziału nie brał Gortat, który przesiedział ją na ławce rezerwowych. Wcześniej polski środkowy przebywał na parkiecie 22 minuty i trafił trzy z czterech rzutów z gry oraz jeden z czterech wolnych. Jego dorobek uzupełnia dziesięć zbiórek, asysta, blok i przechwyt.

Wśród pokonanych najlepszy był D'Angelo Russell - 28 pkt.

"Czarodzieje" zapewnili sobie zwycięstwo w Southeast Division. Poprzednio najlepsi w swojej dywizji byli 38 lat temu. Natomiast w tabeli całej Konferencji Wschodniej z bilansem 46 zwycięstw i 28 porażek zajmują trzecie miejsce. Nieznacznie lepsi są tylko Boston Celtics (48-26) i Cleveland Cavaliers (47-26).

Kolejny mecz Wizards rozegrają już w środę, również w Los Angeles. Tym razem zmierzą się z Clippers (44-31). (PAP)