Torunianin tradycyjnie wyszedł w pierwszej piątce ekipy ze Spokane. Grał 29 minut, trafił jeden z ośmiu rzutów z gry i siedem z dziewięciu wolnych. Miał siedem zbiórek w obronie, dwie w ataku, blok, cztery straty i cztery faule.

Najwięcej punktów dla pokonanych zdobyli Nigel Williams-Goss - 15, dziewięć zbiórek i sześć asyst oraz Josh Perkins - 13. Po dziewięć uzyskali także Johnathan Williams i rezerwowy Zach Collins.

Reklama

W zwycięskiej ekipie wyróżnili się wybrany najlepszym graczem finału Joel Berry II - 22 pkt oraz Justin Jackson - 16 i Isaiah Hicks - 13.

Poniedziałkowy finał zapowiadano jako pojedynek "świeżej krwi", czyli zespołu Gonzagi, debiutanta w turnieju Final Four i w meczu o tytuł oraz "niebieskiej krwi" Tar Heels, arystokracji rozgrywek akademickich, 20-krotnego uczestnika turnieju Final Four, dziesięciokrotnego finalisty z pięcioma tytułami.

To oni byli u bukmacherów minimalnym faworytem spotkania rozgrywanego na stadionie University of Phoenix w Glendale, które rozstrzygnęło się w ostatnich 100 sekundach.

Bulldogs przez większą część pierwszej połowy utrzymywali korzystny dla siebie wynik, najwyższa różnica wynosiła siedem punktów. Przewagę budowali głównie rzutami z dystansu, trafili pięć z dziewięciu prób za trzy (przeciwnicy dwie z 13) i prowadzili 35:32. Skutecznością imponował Perkins - 13 pkt (3/4 za trzy, 4/5 z wolnych).

Karnowski rozpoczął spotkanie od zbiórki w obronie i straty w ataku oraz dwóch niecelnych rzutów z bliskiej odległości, co na dłuższą chwilę odebrało mu chęć oddawania kolejnych. W pierwszych 20 minutach nie trafił zresztą żadnej z czterech prób, miał także pięć zbiórek, blok, trzy straty i dwa faule.

Reklama

Po przerwie skuteczność jednak nie wróciła. Bulldogs stracili piłkę w dwóch pierwszych akcjach i stracili prowadzenie (35:36). Karnowski nie trafił w podwojeniu kolejnego rzutu i po trzech minutach było 40:35 dla rywali. Wtedy trzypunktowe akcje Collinsa (dwa plus jeden) i Matthewsa (rzut z dystansu) oraz jedyny celny rzut z polskiego środkowego sprawiły, że Gonzaga odzyskała kontrolę (43:40).

Tylko na chwilę. Do końca meczu trwała wymiana ciosów. Podkoszowi obydwu zespołów mieli problemy z faulami. Osłabieniem Gonzagi było zejście z boiska po piątym przewinieniu bohatera półfinału Collinsa. Drużyna, m.in. dzięki celnym rzutom wolnym Karnowskiego, utrzymywała się jednak w grze. Ostatni raz w meczu prowadziła 65:63 na 1.55 min przed końcową syreną po akcji Williamsa-Gossa. Od tego momentu Bulldogs już nie zdobyli punktu.

Na 100 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziów po trzypunktowej akcji Jacksona rywale odzyskali prowadzenie. Za chwilę lider drużyny ze Spokane Williams-Goss skręcił kostkę, ale po czasie wziętym przez trenera Marka Few wrócił na parkiet i próbował odwrócić losy spotkania. W jednej z akcji nie trafił, w kolejnej, gdy po akrobatycznym rzucie Hicksa na 27 sekund przed końcem rywale prowadzili 68:65, został zablokowany, a rywale skontrowali.

Zespół North Carolina, który w finale przed rokiem przegrał w samej końcówce z Villanovą 74:77, tym razem zapewnił sobie zwycięstwo w decydującym fragmencie spotkania. 66-letni trener Roy Williams zdobył swój trzeci tytuł, wyprzedzając swego nauczyciela z Tar Heels Deana Smitha. W klasyfikacji najbardziej zwycięskich szkoleniowców NCAA wyprzedzają go tylko John Wooden (10), Mike Krzyzewski (5) i Adolph Rupp (4).

Dla Karnowskiego był to ostatni mecz w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej, w której rozgrywał najlepszy sezon w karierze. Mierzący 216 cm, 23-letni reprezentant Polski został indywidualnym rekordzistą ligi pod względem liczby odniesionych zwycięstw - 137. W głosowaniu kibiców, trenerów i dziennikarzy wybrano go do pierwszej piątki nagrody Senior CLASS (zwyciężył Josh Hart z Villanovy), przyznawanej za łączenie sukcesów sportowych z naukowymi oraz pracę na rzecz uczelni. Znalazł się też w piątce najlepszych środkowych NCAA nominowanych do nagrody Kareema Abdula Jabbara.

Jako pierwszy koszykarz z Polski wystąpił w prestiżowym finale rozgrywek NCAA.