To drugi rok z rzędu, kiedy w play off kanadyjski zespół przegrał z Cavaliers 0-4. Tym razem miało być inaczej, bo Raptors byli najlepszą drużyną na Wschodzie w sezonie zasadniczym.

Byli od nas bardziej zdeterminowani. Zdecydowała kwestia mentalna, a nie koszykarskie umiejętności i to boli mnie najbardziej. To nie jest tak, że my nie chcieliśmy wygrać. Chcieliśmy, ale to pragnienie szybko zamieniło się we frustrację. Straciliśmy zimną krew - przyznał litewski środkowy Raptors Jonas Valanciunas.

Rozstrzygnięcia w dwóch z trzech poprzednich meczów ważyły się do ostatniej sekundy. Minionej nocy Cavaliers zaczęli uciekać rywalom pod koniec drugiej kwarty i w efekcie na przerwę schodzili prowadząc różnicą 16 punktów. W drugiej połowie Raptors nawet przez moment nie nawiązali walki i doznali wysokiej porażki.

Reklama

"Kawalerzystów" do triumfu tradycyjnie poprowadził LeBron James. Uzyskał 29 punktów, 11 asyst i osiem zbiórek. Kevin Love dołożył 23 pkt. Wśród pokonanych najskuteczniejszy był Valanciunas, który tym razem spotkanie zaczął na ławce rezerwowych. W 16 minut na swoim koncie zapisał 18 pkt.

Wśród Raptors zawiedli przede wszystkim DeMar DeRozan i Kyle Lowry. Czterokrotni uczestnicy Meczów Gwiazd łącznie zdobyli 18 pkt.

Na kolejnego rywala Cavaliers będą musieli zaczekać przynajmniej do środy. Wszystko dlatego, że stojący pod ścianą koszykarze Philadelphia 76ers pokonali we własnej hali Boston Celtics 103:92, ale w serii przegrywają 1-3.

Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Chorwat Dario Saric - 25. Dla Celtics 20 uzyskał Jayson Tatum.