Drugi zespół z rankingu FIBA, brązowy medalista olimpijski z zawodnikami NBA i Euroligi okazał się po raz kolejny w ostatnich latach lepszy od polskiej drużyny. Tym razem biało-czerwoni próbowali bardziej niż w ostatnich konfrontacjach dotrzymać kroku rywalom i momentami walczyli jak równy z równym. Najlepszym wśród Polaków był A.J. Slaughter, który miał 19 pkt i sześć zbiórek, ale zabrakło mu odpowiedniego wsparcia kolegów. Mniej skuteczny był Mateusz Ponitka, który uzyskał 9 pkt, ale walczył pod koszem, gdzie zebrał 11 piłek.
Hiszpanie mieli kilku liderów: Ricky'ego Rubio (Phoenix Suns) w pierwszej i czwartej kwarcie, Rudy'ego Fernandeza (Real Madryt) w drugiej i trzeciej, Juancho Hernangomeza (Denver Nuggets) w drugiej odsłonie oraz Willy'ego Hernangomeza w ostatniej części. Nie zawodzili też zmiennicy, więc Trener Sergio Scariolo mógł więc spokojnie dokonywać zmian i oszczędzać siły hiszpańskich liderów.
Rywale od początku mieli lekką przewagę, prowadząc w pierwszej kwarcie 10:6, 16:9. Rzuty zza linii 6,75 m kapitana Adama Waczyńskiego oraz Łukasza Koszarka pozwalały utrzymywać kontakt z przeciwnikiem. Po kolejnej akcji z dystansu Damian Kuliga był remis 18:18 w 9. minucie, ale po pierwszej kwarcie to zawodnicy z Płw. Iberyjskiego prowadzili 22:18.
W drugiej kwarcie twardo broniący Hiszpanie nie pozwalali Polakom zdobywać punktów z łatwych pozycji, zaś pilnowany dobrze Ponitka nie miał momentami nawet metra wolnej przestrzeni, by móc zainicjować akcję pod kosz. W 14. minucie po serii rzutów zza linii 6,75 m Juancho Hernangomeza, młodszego z utalentowanych braci, rywal prowadził 38:28 i trener Taylor zmuszony był do wzięcia czasu. Jego uwagi poskutkowały i mimo fenomenalnej skuteczności z dystansu Fernandeza (w pierwszej połowie trafił trzy z trzech rzutów za trzy, a całym meczu nie pomylił się przy pięciu takich próbach) Polacy zmniejszyli straty do pięciu punktów (41:46) w połowie meczu.
Trzecia i czwarta część wyglądały podobnie. To Hiszpanie kontrolowali przebieg gry, a Polacy próbowali niwelować straty. Udawało im się to kilka razy po lepszej i mozolonej grze w defensywie oraz rzutach Slaughtera, Kuliga czy Michała Sokołowskiego, ale za każdym razem rywale odpowiadali ze zdwojoną siłą i błyskawicznie. Tak było na przykład na początku tej części, gdy po akcji Ponitki Polska przegrywała 44:48, by przez dwie i pół minuty nie zdobyć punktów, co dało prowadzenie Hiszpanom 56:44 w 24. minucie.
Po 30 minutach zespół z Płw. Iberyjskiego prowadził 67:58. W czwartej kwarcie biało-czerwoni dwukrotnie zmniejszali straty do różnicy sześciu punktów - 61:67 w 31. minucie i 70:76 w 34. minucie po kolejnym rzucie Slaughtera zza linii 6,75 m. W kolejnej akcji trafił Waczyński i było tylko 72:76. Punkty Willy'ego Hernangomeza i strata Damiana Kuliga oraz rzut Rubio za trzy punkty sprawiły, że na cztery i pół minuty przed końcem Polska przegrywała 72:82.
Hiszpanie w końcówce nie dali Polakom szans broniąc twardo do końca, a w ataku spokojnie wykorzystując swoje przewagi pod koszami. O ich zespołowej grze świadczy przewaga w statystykach pod względem asyst - mieli aż 28 podań otwierających drogę do zdobycia punktów, podczas gdy Polacy tylko 19. Hiszpanie prowadzili 87:72 oraz 90:74 i nie pozostawili wątpliwości, która z drużyn była tego wieczoru lepsza w Szanghaju. Biało-czerwonym nie udał się więc rewanż za porażkę z tą ekipą w 1/8 finału Eurobasketu w Lille w 2015 r. (66:80).
Hiszpanie nie przegrali jeszcze w turnieju w Chinach i mają bilans 6-0. W półfinale ich rywalem będzie zwycięzca spotkania Australia - Czechy.
Polska: A.J. Slaughter 19, Adam Waczyński 15, Michał Sokołowski 11, Damian Kulig 10, Mateusz Ponitka 9, Adam Hrycaniuk 8, Aaron Cel 3, Łukasz Koszarek 3, Karol Gruszecki 0, Aleksander Balcerowski 0, Dominik Olejniczak 0, Kamil Łączyński 0;
Hiszpania: Ricky Rubio 19, Willy Hernangomez 18, Rudy Fernandez 16, Juancho Hernanhomez 14, Marc Gasol 10, Victor Claver 6, Sergio Llull 4, Pierre Oriola 2, Pau Ribas 1, Javier Beiran 0, Quino Colom 0, Xavier Rabaseda 0;