Reprezentant Grecji, który nie był pewny występu z powodu bólu pleców, zdobył 22 pkt, miał 11 zbiórek i 10 asyst, co oznacza trzeci w sezonie i 17. w karierze mecz z dwucyfrowymi statystykami w trzech elementach gry, ale pierwszy przeciwko Knicks.
W słynnej hali Madison Square Garden koszykarze "Kozłów" trafili pierwsze sześć rzutów za trzy punkty, po niespełna pięciu minutach gry prowadzili 25:9 i do końca kontrolowali spotkanie. Wygrali 20 z ostatnich 21 spotkań i poprawili swój dorobek na 26-4, co jest najlepszym bilansem w lidze. Zespół trenera Mike'a Budenholzera wyrównał jednocześnie rekordowy w historii klubu bilans pierwszych 30 spotkań z sezonu 1971/72. Ówczesny team, ze znakomitymi Kareemem Abdul-Jabbarem i Oscarem Robertsonem w składzie, wygrał potem 63 spotkania w sezonie zasadniczym.
"Mamy grupę bardzo profesjonalnych i zmotywowanych graczy. Poważnie podchodzą do swojej pracy na treningach i postawy w każdym momencie meczu. Znalazło to odzwierciedlenie w dzisiejszej grze i wysokim wyniku" - skomentował Budenholzer.
Było to dziesiąte zwycięstwo Bucks w 11 ostatnich meczach z ekipą Knicks. Najwięcej punktów dla pokonanych uzyskali Julius Randle - 20 i Kevin Knox - 19. Z tymczasowym trenerem Mike'em Millerem na ławce nowojorczycy mają bilans 3-5.
Na ścieżkę zwycięstw we własnej hali wrócili Philadelphia 76ers, którzy po piątkowej porażce z Bucks, nazajutrz pokonali Washington Wizards 125:108. W Wells Fargo Center "Szóstki" wygrały 14 pierwszych spotkań w sezonie, po czym dwukrotnie przegrały.
Teraz do zwycięstwa poprowadził ich kameruński środkowy Joel Embiid, który uzyskał 21 pkt i 13 zb., notując 20. double-double w sezonie. Josh Richardson dodał 21 pkt, Tobias Harris - 16, a australijski rozgrywający Ben Simmons miał 14 pkt, 11 asyst, osiem zbiórek i cztery przechwyty.
Gościom nie pomogły popisy Bradley Beala (36 pkt, 8 zb., 6 as.) i Isaiaha Thomasa (20 pkt). Przegrali trzeci mecz z rzędu.
Prowadzący w Konferencji Zachodniej Los Angeles Lakers (24-5) w sobotę odpoczywali. Swój bilans na 22-9 poprawili natomiast ich sąsiedzi w mieście i tabeli, wiceliderzy Los Angeles Clippers, którzy pokonali na wyjeździe San Antonio Spurs 134:109.
Kawhi Leonard, który za każdym razem gdy dostał piłkę powodował głośne buczenie widowni w AT&T Center, zdobył dla gości 26 pkt, miał dziewięć asyst i siedem zbiórek i było to jego pierwsze zwycięstwo w San Antonio, od kiedy opuścił miejscowy zespół (przed poprzednim sezonem przeszedł do Toronto Raptors). Poza nim jeszcze pięciu graczy Clippers miało dwucyfrowe zdobycze punktowe - najwięcej rezerwowi Montrezl Harrell - 21 i Lou Williams - 20.
Liderami gospodarzy byli DeMar DeRozan - 24 pkt (z czego 20 w pierwszej połowie) i Włoch Marco Belinelli - 17.
Inny zespół z Teksasu, Houston Rockets, odniósł w sobotę wyjazdowe zwycięstwo, nie dając w Arizonie szans ekipie Phoenix Suns 139:125. W ataku popisywał się lider ligowych strzelców (średnia 38,8) James Harden, który zdobył 47 punktów, trafiając m.in. dziewięć z 19 rzutów za trzy. Słynny brodacz miał także sześć zbiórek i siedem asyst. Wspierał go Russell Westbrook - 30 pkt i 10 as.
Najwięcej punktów dla "Słońc", które przegrały z "Rakietami" 13. kolejny raz, zdobyli Kelly Oubre Jr. - 26 i Devin Booker - 19. Gospodarze grali bez środkowego Deandre Aytona (kontuzja kostki) i hiszpańskiego rozgrywającego Ricky'ego Rubio (choroba).