Goście już w pierwszej połowie wypracowali sobie 25-punktową przewagę, a później skupili się na kontroli wydarzeń na parkiecie.

Świetny dzień mieli liderzy "Celtów" - Jayson Tatum, Jaylen Brown i Marcus Smart, którzy zaczynają być nazywani "Big3", łącznie zdobyli 75 punktów, a najskuteczniejszy z 27 był pierwszy z nich. Z kolei Smart był blisko tzw. triple double, bo do 24 pkt dołożył 12 asyst i dziewięć zbiórek.

Ta wygrana to nasz zbiorowy wysiłek, każdy dołożył coś od siebie. Jako zespół świetnie funkcjonowaliśmy - ocenił Smart, który w pierwszym meczu tej serii nie mógł zagrać z powodu urazu stopy.

Reklama

Celtics w pierwszych dwóch kwartach zdobyli 70 punktów, co w historii tego utytułowanego klubu (17 tytułów, podobnie jak Los Angeles Lakers) zdarzyło się na wyjeździe w play-off po raz pierwszy.

Celtics byli nie do pokonania

Reklama

Wśród grających na niskiej skuteczności rzutów gospodarzy wyróżnił się Jimmy Butler - 29 pkt. Gabe Vincent dodał 14, podobnie jak wchodzący z ławki Victor Oladipo. Mało wykorzystany był pod koszem Bam Adebayo - sześć punktów, dziewięć zbiórek.

Rywale bardzo wysoko zawiesili nam poprzeczkę, dominowali po obu stronach boiska. Fizycznie wyglądali lepiej od nas, ale przede wszystkim lepiej grali w koszykówkę. Nie wiem, czy ktoś by dziś z nimi wygrał - skomentował trener ekipy z Florydy Erik Spoelstra.

Kolejne stracie tych drużyn - w sobotę w Bostonie.

Wynik czwartkowego meczu finału Konferencji Wschodniej koszykarskiej ligi NBA:

Miami Heat - Boston Celtics 102:127
(stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 1-1)