Reprezentant Polski tradycyjnie rozpoczął spotkanie w podstawowej piątce i łącznie spędził na parkiecie 27 minut. Na jego dorobek złożyło się 12 punktów, pięć zbiórek, jedna asysta i jeden zablokowany rzut. Spurs do wygranej poprowadził Keldon Johnson, zdobywca 30 punktów.
Gospodarze mieli dużo problemów z powstrzymaniem niezwykle skutecznego tego wieczoru Juliusa Randle'a. Grający na pozycji silnego skrzydłowego zawodnik odnotował swój rekord sezonu, rzucając 41 punktów. Skutecznie go wspierał Immanuel Quickley, który ustanowił rekord kariery (36 punktów). Na niewiele się to zdało, gdyż Knicks zanotowali piątą porażkę z rzędu.
Trafienie Randle'a za 3 punkty w połowie pierwszej kwarty dało Knicks największe prowadzenie w meczu 23:18. Spurs odzyskali je 2,5 minuty później i utrzymali je do końcowej syreny.
Jednym z kluczowych elementów zwycięstwa była fizyczna walka, ponieważ rywale naprawdę są w tym dobrzy. Trzeba pochwalić Keldona, Stanleya (Johnsona - PAP) i Jeremy'ego (Sochana - PAP) za poniesienie ciężaru gry przeciwko Randle'owi. Czułem, że to po prostu przeniosło się na nasz cały zespół - ocenił Romeo Langford. Obrońca "Ostróg" przy okazji ustanowił swój rekord sezonu - 23 punkty. Gospodarze wystąpili bez swojego podstawowego gracza Devina Vassella.
Nie graliśmy dobrze. Liczby, kiedy nie wygrywasz, nic dla mnie nie znaczą – powiedział trener zespołu z Nowego Jorku Tom Thibodeau.
Z innych spotkań warto podkreślić doskonałą dyspozycję Luki Doncica. Słoweniec dzień wcześniej w meczu z Knicks zanotował aż 60 punktów (rekord kariery), 21 zbiórek i 10 asyst. To pierwszy taki triple-double - 60-20-10 - w historii NBA. Tym razem jeden z najlepszych aktualnie europejskich koszykarzy ponownie zanotował świetny występ. Doncic w wygranym spotkaniu Dallas Mavericks z Houston Rockets (129:114) zaliczył ósmy w sezonie triple-double: 35 punktów, 12 zbiórek i 13 asyst. Wyczynu dokonał w 35 minut.
Mavericks zdobywając 25 punktów po szybkim ataku ustanowili klubowy rekord sezonu.
Wszyscy zawodnicy "Wichrzycieli" zasłużyli na uznanie, co zresztą znalazło wyraz w ocenie ich trenera Jasona Kidda. "Sądzę, że to wspaniałe zwycięstwo zespołu. „Nie musieliśmy polegać tylko na Luce” - przyznał szkoleniowiec.