Środowe spotkanie we Frost Bank Center w San Antonio, które obejrzał komplet 18 354 widzów, Sochan rozpoczął w pierwszej piątce i ponownie był jednym z głównych rozgrywających zespołu. Na parkiecie przebywał ponad 29 minut. W tym czasie zanotował pięć punktów, trafiając jeden z pięciu rzutów za dwa punkty, jeden z czterech "za trzy" i pudłując obydwa wolne. Miał także osiem zbiórek, pięć asyst i trzy straty.
Lakers poradzili sobie bez LeBrona Jamesa
Lakers, występujący bez narzekającego na uraz lewej łydki swojego gwiazdora LeBrona Jamesa, byli stroną przeważającą od początku spotkania, a nie do zatrzymania był świetnie dysponowany ich drugi lider Anthony Davis. Goście schodzili na przerwę z dwucyfrową przewagą punktową (60:50).
Po powrocie na parkiet jeszcze powiększyli różnicę, która na początku czwartej kwarty wynosiła już 20 punktów (94:74). Gospodarze zabrali się wtedy do odrabiania strat i po kilkunastu minutach świetnej gry zdołali je zniwelować niemal do zera, wygrywając ostatnią kwartę 45:30.
Wembanyama zaliczył double-double
Na 21,2 sekundy przed końcową syreną ich najlepszy strzelec, Francuz Victor Wembanyama, stanął na linii rzutów wolnych przy wyniku 115:117, jednak wykorzystał tylko jedną próbę. "Ostrogi" musiały decydować się na przewinienia taktyczne, ale zimną krew zachował Davis, który wykorzystał cztery kolejne wolne i tym samym przypieczętował zwycięstwo Lakers.
W pierwszej połowie nie walczyliśmy. Nie graliśmy mądrze i starannie, próbowaliśmy grać zbyt szybko. Nie zrobiliśmy niczego, z czego bogowie koszykówki byliby zadowoleni. W drugiej części meczu moi zawodnicy grali lepiej, rywalizowali, podejmowali dobre decyzje. Każdy popełnia błędy, ale walczyli o zwycięstwo. Jestem z tego zadowolony i chcę zobaczyć, jak przeniesie się to na piątek - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Gregg Popovich.
Wembanyama odnotował tzw. double-double - 30 punktów i 13 zbiórek oraz miał sześć bloków.
Wspierali go Keldon Johnson - 28 pkt i osiem asyst oraz Malaki Branham - 19 pkt. Anthony Davis uzyskał dla Lakers 37 pkt i miał 10 zbiórek.
Obydwa zespoły spotkają się ponownie już w nocy z piątku na sobotę.
Spurs z bilansem 3-20 zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej, Lakers (15-10) są na piątej pozycji.
64 punkty Giannisa Antetokounmpo
Jeszcze gorzej od ekipy z San Antonio spisują się Detroit Pistons, którzy ponieśli 21. porażkę z rzędu, ulegając na własnym parkiecie zespołowi Philadelphia 76ers 111:129. "Tłoki" jeszcze nigdy nie miały tak czarnej passy w jednym sezonie. Zdarzyło im się przegrać 21 kolejnych meczów, ale było to pod koniec edycji 1979/80 oraz na początku 1980/81.
41 punktów i 11 zbiórek uzyskał kameruński środkowy gości Joel Embiid. Najlepszym strzelcem Pistons był Chorwat Bojan Bogdanovic - 31 pkt.
Ten dzień w NBA zostanie zapamiętany jednak przede wszystkim z racji popisu reprezentanta Grecji Giannisa Antetokounmpo, który w meczu z Indiana Pacers, wygranym u siebie 140:126, zdobył dla Milwaukee Bucks 64 punkty, co jest klubowym rekordem. MVP rozgrywek w 2019 i 2020 roku oraz mistrz ligi w 2021 trafił 20 z 28 rzutów z gry oraz 24 z 32 wolnych, miał także 14 zbiórek, cztery przechwyty i trzy asysty.
Poprzedni strzelecki rekord Bucks należał do Michaela Redda - 57 punkty w meczu z Utah Jazz w 2006 roku. Najlepsze dotychczasowe osiągnięcie Antetokounmpo, od początku kariery reprezentującego klub z Milwaukee, to 55 pkt w spotkaniu z Washington Wizards w styczniu 2023.