Skrzydłowy Sacramento zagrał rewelacyjnie, do wyrównania rekordu Klaya Thompsona zabrakło mu dwóch celnych trafień zza łuku.
Double-double Sabonisa
W zespole gospodarzy obok Murray'a dobrze wypadli praktycznie wszyscy. Po pierwszej kwarcie prowadzili 35:23, po drugiej 62:50, gdy "festiwal" strzelecki za trzy rozpoczął Murray. W trzeciej ekipa Sacramento rzuciła 44 pkt, gdy rywale tylko 26. I było po sprawie, w czwartej kwarcie gospodarze do swojego dorobku dołożyli jeszcze 19 pkt.
Dobrze grał Litwin Domantas Sabonis, który uzyskał double-double (20 pkt i 10 zbiórek), do tego dołożył jeszcze osiem asyst i dwa przechwyty. Malik Monk zdobył 18 pkt, a Harrison Barnes - 16. W zespole "Jazzmanów" brylował Collin Sexton - 28 pkt, a Lauri Markkanen rzucił 18. To jednak nie wystarczyło, aby nawiązać równorzędną walkę z gospodarzami.
Trail Blazers zawiedli w drugiej kwarcie
W Portland miejscowy Trail Blazers przegrali 120:131 z Dallas Mavericks. W ekipie z Dallas o kolejne triple-double postarał się Słoweniec Luka Doncic. To już piąte w jego wykonaniu w sezonie. W sobotę uzyskał 40 pkt, miał 12 zbiórek i 10 asyst.
Po pierwszej kwarcie prowadzili 39:36 koszykarze Portland. Jednak w drugiej zdecydowanie zawiedli, trafili tylko jedną z dziewięciu prób za trzy i przegrywali 63:74. Dwie finałowe kwarty kończyły się remisowo 36:36 i 21:21 i gospodarze nie zdołali odrobić straty 9 pkt, jaką mieli po pierwszej połowie. Oprócz Doncica nieźle grali Tim Hardaway Jr. (25 pkt), Dante Exum i Derrick Jones Jr. (obaj po 18 pkt).
W zespole gospodarzy wyróżnił się Anfernee Simons, który zdobył 33 pkt i Jerami Grant - 27 pkt. Ten drugi wrócił do gry po krótkiej przerwie, gdy w czterech ostatnich meczach nie wychodził na parkiet.
Bez niespodzianki w Filadelfii
Emocjonujący przebieg miał spotkanie w Denver, gdzie Nuggets ulegli 117:118 Oklahoma City Thunder. Mecz był wyrównany, dopiero na 44 s przed końcem Jamal Murray trafił i gospodarze objęli prowadzenie trzema punktami. Po przerwie dla trenera za dwa trafił Jalen Williams, ale ekipa z Denver nadal prowadziła, choć tylko jednym punktem. I gdy spudłował Nikola Jokic, piłkę przejęli rywale, zwycięski rzut za dwa Shaia Gilgeous-Alexandra został wykonany niemal równo z syreną. Do końca została jedna sekunda, gospodarze nie mieli szans na zmianę wyniku.
Nie było żadnej niespodzianki w meczu Charlotte Hornets z Philadelphia 76ers, który gospodarze przegrali 82:135. Zespół z Filadelfii odniósł szóste zwycięstwo z rzędu, a 18. w sezonie. Dla osłabionych kontuzjami "Szerszeni" 53-punktowa porażka jest najwyższą przegraną w historii klubu.