Będący pod ścianą Mavericks zagrali niemal perfekcyjny mecz i uniknęli świętowania przez Celtics mistrzostwa w ich hali. Wyrównana walka trwała tylko przez kilka minut. Już po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili różnicą 13 punktów, a na przerwę schodzili wygrywając 61:35.

Reklama

Trzecia najwyższa wygrana w historii finałów NBA

W drugiej połowie obraz nie uległ zmianie. W ostatniej części gry w obu drużynach na parkiecie przebywali rezerwowi, a przewaga Mavericks wzrosła aż do 48 punktów.

Ostatecznie wygrali różnicą 38 punktów, która jest trzecią najwyższą w historii finałów. Wyższe zwycięstwa odnotowali jedynie Chicago Bulls w meczu z Utah Jazz (96:54) w 1998 roku i Celtics w starciu z Los Angeles Lakers (131:92) w 2008.

Celtics doznali pierwszej porażki od 9 maja. W tym czasie odnieśli 10 zwycięstw, m.in. eliminując w finale Konferencji Wschodniej ekipę Indiana Pacers 4-0.

Mavericks nadal potrzebują cudu

Grę Teksańczyków napędzały ich największe gwiazdy - Luka Doncic i Kyrie Irving. Słoweniec w 33 minuty zdobył 29 punktów, a Irving w 31 minut uzyskał 21 pkt.

Wśród Celtics najwięcej - 15 pkt - miał Jayson Tatum. Podstawowa piątka bostończyków do kosza trafiła tylko 14 z 41 rzutów (34 proc.).

Aby zdobyć drugie w historii klubu mistrzostwo, Mavericks wciąż jednak potrzebują niemal cudu. Żadna ze 156 drużyn, które w przeszłości przegrywały w play off 0-3, nie zdołała bowiem odwrócić losów rywalizacji na swoją korzyść.

Celtics natomiast w poniedziałek we własnej hali będą mogli zapewnić sobie 18. mistrzostwo w historii, ale pierwsze od 2008 roku i zaledwie drugie od 1986. Na liście wszech czasów na razie pierwsze miejsce dzielą z Los Angeles Lakers, którzy również mogą się pochwalić 17 tytułami.