"Obecnie nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym zrezygnować z udziału w mistrzostwach świata. Z palcem jest znacznie lepiej, praktycznie już mnie nie boli" - powiedział Małachowski. Znacząca w tej kwestii była konsultacja u doktora Roberta Śmigielskiego, który "zalecił mi zabiegi i ostrzykiwał naderwane więzadło. Nie uniknę jednak operacji. Poddam się jej po zakończeniu sezonu. Wiele osób mi radzi, żeby robić to za granicą, ale ja ufam polskim lekarzom, bo co polskie to zawsze dobre" - zaznaczył wicemistrz olimpijski z Pekinu.
Sezon rozpoczął się dla zawodnika WKS Śląsk Wrocław znakomicie. W drugim starcie poprawił w mityngu w niemieckim Halle rekord Polski - 68,75. Tym rezultatem zajmuje obecnie trzecie miejsce na tegorocznej światowej liście wyników dyskoboli. Przed nim są mistrzowie olimpijscy: z Pekinu Estończyk Gerd Kanter - 71,64 i z Aten Litwin Virgilijus Alekna - 68,94.
Po występie w Halle ból palca uniemożliwiał Małachowskiemu zbliżenie się do jego najlepszego rezultatu. "Od ponad tygodnia trenuję już normalnie. Wierzę w to, że do mistrzostw świata forma wróci do tej z początku sezonu. Fizycznie jestem dobrze przygotowany, brakuje mi tylko rzutów i obycia technicznego. Teraz potrzebuję przede wszystkim treningów. Może wystartuję jeszcze gdzieś w Polsce, ale jak nie dojdzie do tego, to też się nic nie stanie" - zaznaczył. Na co liczy w Berlinie? "Jestem przygotowany na wynik w granicach 67-68 metrów i myślę, że to da miejsce na podium" - uważa 26-letni Małachowski.
W najbliższych dniach wicemistrz olimpijski będzie się skupiał przede wszystkim na treningach. A oprócz tego? "Będę jadł, spał i czytał książki, te z gatunku fantastyki". Mistrzostwa świata w Berlinie rozpoczną się 15 sierpnia. Eliminacyjny konkurs rzutu dyskiem zaplanowano na 18 sierpnia, a finał dzień później.