Kielecki zespół po raz pierwszy w historii swoich występów w europejskich pucharach zmierzył się z rywalem z Norwegii. W kadrze na to spotkanie, także po raz pierwszy w tym sezonie, znalazł się grający trener Krzysztof Lijewski. W ekipie gospodarzy zabrakło 20-letniego lewoskrzydłowego Alexandra Blonza, który był najskuteczniejszym zawodnikiem mistrza Norwegii (10 bramek) w zwycięskim meczu z FC Porto na inaugurację Ligi Mistrzów. Gwiazdą zespołu jest francuski skrzydłowy Luc Abalo, były zawodnik Paris Saint-Germain.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch bramek rozgrywającego gospodarzy Szweda Carla Pujola. Tym samym odpowiedział Chorwat Igor Karacic i w szóstej minucie było 2:2. Po raz pierwszy kielczanie wyszli na prowadzenie 60 sekund później po trafieniu Arcioma Karaleka (4:3). Goście zaczęli dominować na parkiecie i sześć minut później prowadzili już dwoma bramkami. W kieleckiej bramce świetnie spisywał się Andreas Wolff. Niemiec swoimi interwencjami odbierał rywalom ochotę do gry.
Mistrzowie Polski bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd przeciwnika. W 19. min Thorsten Fries musiał wyciągać piłkę z siatki po rzucie Branko Vujovica i polska drużyna wygrywała już 10:5. Wolff trzymał poziom, a jego koledzy z pola jeszcze podwyższyli prowadzenie. W 24. min kontrę gości wykorzystał Haukur Thrastarson i było 16:9 dla podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. Młody islandzki rozgrywający przy tej akcji doznał kontuzji i z grymasem bólu opuścił parkiet.
Po 30 minutach Łomża Vive prowadziła 18:11, wyraźnie dominując. Wolff bronił w pierwszej części gry z blisko 40-procentową skutecznością.
Drugą połowę goście rozpoczęli z Władysławem Kuleszem na pozycji lewego skrzydłowego. Białorusin, nominalny rozgrywający, z nowym zadaniem poradził sobie nieźle i raz był nawet blisko zdobycia bramki ze skrzydła. Dobrze tę część gry rozpoczął drugi bramkarz gospodarzy Emil Imsgard, który bronił zdecydowanie lepiej niż Fries. Nie zraziło to jednak kielczan, którzy po bramce Angela Fernandeza Pereza podwyższyli prowadzenie do ośmiu trafień (21:13 – 38 min).
Osiem minut później Wolffa zmienił w bramce Mateusz Kornecki i na dzień dobry obronił rzut karny wykonywany przez Pujola. W szeregi polskiej drużyny wkradło się rozluźnienie i na 12 minut przed końcem ich przewaga zmalała do sześciu trafień.
W tym momencie o czas poprosił trener Łomży Vive. Reprymenda Dujszebajewa pomogła, bo po bramkach Moryty i Pereza kielczanie prowadzili 27:19 w 51. minucie.
Gospodarze próbowali odrabiać straty grając siódemką zawodników w polu, ale nie przyniosło to efektu, podobnie jak i postawa Imsgarda. Norweski bramkarz bronił z blisko 38-procentową skutecznością, ale i on nie uchronił swojego zespołu przed wysoką porażką.
Z dobrej strony w kieleckiej ekipie pokazali się w tym meczu młodzi zawodnicy jak Daniel Dujshebaev i Branko Vujovic, obaj zdobyli w tym meczu po cztery bramki. Mistrzowie Polski odnieśli drugie zwycięstwo w rozgrywkach, ale radość z dwóch punktów zmąciła kontuzja Thrastarsona.
Elverum Handball – Łomża Vive Kielce 22:31 (11:18)
Elverum Handball: Emil Imsgard, Thorsten Fries – Carl Pujol 5, Dominik Mathe 5, William Nilsen-Nygaard 3, Thomas Solstad 3, Johan Fingren 3, Endre Langaas 2, Luc Abalo 1, Christopher Hedberg, Kristian Larsen, Simen Schonnongsen, Simen Pettersen, Tobias Grondahl, Edwin Svensson, Soren Sorensen
Łomża Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki – Nikolas Tournat 5, Branko Vujovic 4, Daniel Dujshebaev 4, Igor Karacic 3, Władysław Kulesz 3, Angel Fernandez Perez 3, Arkadiusz Moryto 3, Arciom Karalek 2, Szymon Sićko 2, Haukur Thrastarson 1, Sigvaldi Gudjonsson 1, Tomasz Gębala, Alex Dujshebaev, Krzysztof Lijewski