Cavendish najszybciej finiszował z peletonu, wyprzedzając Francuza Nacera Bouhanniego (Arkea-Samsic) i Belga Jaspera Philipsena (Alpecin-Fenix).
36-letni Brytyjczyk zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów pod względem zwycięstw etapowych w "Wielkiej Pętli", ale poprzednie odniósł w 2016 roku. Więcej etapów wygrał tylko słynny Belg Eddy Merckx - 34.
Cavendish po raz ostatni ścigał się w Tour de France w 2018 roku. Potem przyszły słabsze sezony, słabsze ekipy i starty w mniejszych wyścigach. W tym roku wrócił do drużyny prowadzonej przez Patricka Lefevere'a i po trzech latach bez zwycięstwa wygrał cztery etapy w wyścigu Dookoła Turcji oraz jeden w Dookoła Belgii.
W Tour de France Cavendish miał jednak nie startować. Został włączony do składu po kontuzji kolana czołowego sprintera belgijskiej ekipy Irlandczyka Sama Bennetta, zwycięzcy klasyfikacji punktowej w ubiegłorocznym Tour de France.
Nie wiem, co powiedzieć. Samo bycie na tym wyścigu jest czymś wyjątkowym. Myślałem, że już nigdy nie wrócę na Tour de France - mówił Cavendish ze łzami w oczach.
Tak wielu ludzi we mnie nie wierzyło, ale ci faceci (z drużyny Deceuninck-Quick Step) wierzyli - dodał.
Protest kolarzy
Etap rozpoczął się od protestu kolarzy, którzy zatrzymali się, a następnie w wolnym tempie przejechali 10 kilometrów. Wyrazili w ten sposób swoje niezadowolenie z powodu licznych kraks i braku reakcji ze strony organizatorów. Domagali się włączenia ich przedstawicieli do rozmów z UCI i organizatorami zawodów na temat bezpieczeństwa.
Dzień wcześniej przewrócili się m.in. trzej faworyci wyścigu: Słoweńcy Tadej Pogacar i Primoz Roglic oraz Brytyjczyk Geraint Thomas. Roglic stracił na mecie blisko półtorej minuty do czołówki.
We wtorek do Fougeres przyjechał duży peleton, za którym ze stratą ponad minuty przyjechali m.in. obaj Polacy - Michał Kwiatkowski i Rafał Majka.
W czołówce klasyfikacji generalnej nic się nie zmieniło: prowadzi van der Poel z przewagą ośmiu sekund nad mistrzem świata Francuzem Julianem Alaphilippe'em oraz 31 sekund nad Ekwadorczykiem Richardem Carapazem i Belgiem Woutem van Aertem.