W mijającym roku rywalizował w 22 turniejach European Tour, ocierając się kilkukrotnie o triumf, a dzięki dobrym wynikom miał okazję zadebiutować także w wielkoszlemowym US Open i igrzyskach olimpijskich.
Oczywiście finał pierwszej ligi w Dubaju też był czymś specjalnym, swoistą nagrodą za super sezon. Po nim wisienka na torcie - skok ze spadochronem. Niewiarygodne uczucie! Porównywalne do chwili, w której miałem wykonać swoje pierwsze uderzenie w US Open - ciarki przechodziły wtedy przez całe ciało. Ale znam ten stan, rutynę startową, wiem, że wszystko w moich rękach. A tutaj trzeba było opanować strach, zaufać instruktorce, bo oddawałem skok w tandemie - powiedział PAP Meronk.
28-latek uznał, że "fajnie było to przeżyć", gdyż lubi próbować nowych aktywności. Zamiast marudzić na życie na walizkach (turnieje europejskiej ligi rozgrywane są na kilku kontynentach), stara się z tego korzystać.
Najbardziej w golfie lubię rywalizację, to ona sprawia mi największą radość. Ale w życiu zawodowego gracza cieszy mnie też zmiana miejsc. Dzięki grze na tym poziomie właściwie co tydzień odwiedzamy nowe pola i miejsca w różnych zakątkach globu. Póki co te podróże i latanie po świecie mnie nie męczą, bo golf to wynagradza. A najlepiej, gdy poza grą uda się gdzieś wyjść i coś nowego zobaczyć - zaznaczył.
Jak tłumaczył, w pierwszej covidowej fali to było niemożliwe, ale w mijającym roku już udało się wyskoczyć poza pola golfowe i przykładowo zagrać w siatkówkę plażową z żużlowcem Maciejem Janowskim, a z Hubertem Hurkaczem w paddle tennisa.
Spotkaliśmy się w Dubaju i najpierw zabrałem go na nocnego golfa, a potem poszliśmy na padla. Hubert dobrze sobie radził, ma świetne wyczucie i koordynację, więc potencjał na golfistę jest. Ja za to nie miałem żadnej lekcji tenisa, jestem samoukiem, ale jako sportowiec kilka dobrych odbić w padlu pokazałem. Dla relaksu były też ping pong i gokarty. Teraz chciałbym jeszcze skiturów spróbować - zdradził.
Do pochwał dotyczących jego stylu gry podchodzi z dużą rezerwą, choć komplementy od legend tego sportu motywują. W tym roku miał okazję zagrać w tzw. flighcie m.in. z bardzo utytułowanym Szwedem Henrikiem Stensonem oraz kapitanem europejskiego teamu na Ryder Cup Irlandczykiem Padraigiem Harringtonem.
Padły miłe słowa. Henrik wspomniał, że podoba mu się moja gra i jak będę tak się prezentował dalej, to prędzej czy później golf mnie wynagrodzi. Świetnie móc zagrać z żywymi legendami, nie tylko po to, aby się z nimi porównywać, ale dla obycia się. Jestem z roku na rok silniejszy, również psychicznie. Ale nie ma co patrzeć na innych, muszę robić swoje. Choć chciałbym zagrać z... Tigerem Woodsem, jeśli tylko wróci do startów - przyznał.
By tak się stało Meronk musiałby wywalczyć prawo gry w amerykańskiej lidze, uznawanej na najlepszą na świecie.
Materialnych prezentów pod choinką nie potrzebuję, ale mógłbym przyjąć... kartę na PGA Tour. Wśród moich celów na następny rok jest przede wszystkim wygrana w którymś z turniejów DP World Tour i znalezienie się w czołowej setce świata. Sezon 2021 był dobry, ale nie chcę się zatrzymywać, kiedy przede mną długa droga. Skupiam się na nowych celach, poprzeczkę zamierzam sobie podnosić - dodał.
O kolejne punkty w światowym rankingu, w którym Meronk plasuje się obecnie na 169. miejscu, będzie o tyle łatwiej, że w sezonie 2022 startuje z tzw. dziesiątą kategorią, co oznacza, że może brać udział w każdych zawodach DP World Tour, łącznie z eventami prestiżowego Rolex Series, bez ryzyka, że spadnie na listę rezerwową.
W święta odpoczywam od golfa, kije zostawiłem w Dubaju. To czas dla rodziny, ale i pora na przygotowanie fizyczne i mentalne do przyszłego sezonu. Boże Narodzenie spędzam we Wrocławiu, w kameralnym gronie, z rodzicami - przekazał.
Pierwszy start - 20 stycznia w Abu Dhabi HSBC Championship, a dalej zamierza wystąpić w Dubai Desert Classic (27-30 stycznia), Ras al Khaimah Championship (3-6 lutego) i Qatar Masters (10-13 lutego).