W lidze Katalończycy ostatnio nie błyszczą, choć i tak nie przeszkadza to wszystkim w zachwytach nad wspaniałą grą chłopców Pepa Guardioli. Realem Madyt nie podnieca się nikt. A to przecież właśnie Królewscy są liderami Primera Division i choćby za to odrobina szacunku im się należy. Rzecz w tym, że bogaczy nikt nie lubi. Real z budżetem wprost niemieszącym się w głowie – 405 mln euro – często krytykowany jest za rozrzutność i psucie piłkarskiego rynku. Wielu nie może wybaczyć Królewskim, że latem wyłożyli na Cristiano Ronaldo 94 mln euro, na Kakę 65 mln, na Xabiego Alonso 30 mln, na Karima Benzemę 35 mln i jeszcze 28 mln na kilku innych piłkarzy. Tymczasem Barcelona wcale mniej nie kupuje, a płaci też krocie. Nikt tego jednak Katalończykom nie wypomina. Tymczasem Zlatan Ibrahimović kosztował 48 mln euro, a Ukrainiec Dmytro Czyhrynski aż 25 mln. Budżet Barca ma też ma szokujący – 315 mln euro.

Reklama

Nic więc dziwnego, że spotkanie takich milionerów wzbudza tyle emocji.

– Pędzimy tym naszym galaktycznym Ferrari i cały czas widzimy Barcelonę, ale na szczęście tylko we wstecznym lusterku – obrazowo opowiada Iker Casillas. – Na pewno nie będziemy na nich czekać. Jedziemy na Camp Nou po to, żeby atakować. Od kiedy gram w Primera Division oba zespoły nigdy nie były tak równe. Zawsze albo my mieliśmy silniejszy zespół, albo Barca. Teraz trudno jest wskazać faworyta. Nie boję się ani Messiego, anie Ibrahimovicia. Dla mnie najlepsi piłkarze rywali to Xavi i Iniesta. Nie ma na świecie lepszych pomocników. To prawdziwi magowie piłki. Każdy bramkarz na świecie, kiedy widzi ich zbliżających się do pola karnego, wie że oznacza to olbrzymie kłopoty – mówi Casillas.

Kibice na pewno się cieszą, że do zdrowia wracają największe gwiazdy obu klubów. Jest już pewne, że zarówno Cristiano Ronaldo, jak i Leo Messi oraz Zlatan Ibrahimović wybiegną w niedzielę na Camp Nou.

Reklama

– Odkąd dowiedziałem się, że Leo wystąpi, stałem się bardziej optymistycznie nastawiony do tego spotkania – przyznał Guardiola, choć on akurat nie ma na co narzekać, bo jego gwiazda pauzowała raptem w jednym spotkaniu – z Interem w Lidze Mistrzów. Więcej powodów do zadowolenia ma Manuel Pellegrini, który po 56 dniach będzie w końcu mógł skorzystać z Cristiano Ronaldo.

– Ronaldo jest bardziej niezbędny dla Realu, niż Messi dla Barcelony. W Madrycie cała taktyka podporządkowana jest temu jednemu zawodnikowi. Katalończycy grają bardziej zespołowo – analizuje legendarny Johan Cruyff, który obecnie jest selekcjonerem reprezentacji Katalonii. Jako były gwiazdor Barcelony uważa oczywiście, że to gospodarze będą górą w Gran Derbi

– Nie będę oryginalny. Barcelona gra tysiąc razy lepiej niż Real. Madryt, no cóż, nie grają dobrze, ale w tabeli są wysoko. Muszę jednak pochwalić Pellegriniego, bo przecież on dopiero od trzech miesięcy pracuje z zupełnie nową drużyną, która wymieniła połowę zawodników. Tymczasem Barcelona jest gotowym produktem, którym się zachwyca cały świat – podsumował Holender.

Reklama

Kilka dni przed Gran Derbi doszło do ciekawego spotkania. Carim Benzema zmierzył się z Xavim w grę FIFA 2010. Francuz grał oczywiście Realem, a Hiszpan Barceloną. Wynik 3:0 dla Królewskich po trzech golach Ronaldo. Czy to dobra wróżba dla Realu?

• Transmisja meczu w Canal+ Sport, w niedzielę 29.11 o godz. 19.