Szef Bułgarskiego Związku Piłki Nożnej Borysław Michajłow powiedział, że był to potrzebny sprawdzian, ale wyniki okazały się złe. "Ponownie dopuściliśmy się błędów w obronie i pozwoliliśmy rywalom na kontrataki. Był to co prawda mecz towarzyski, ale mimo wszytsko powinniśmy bronić prestiżu kraju. Nie mogę jednak powiedzieć, że piłkarze nie starali się".
Szef zawodowej ligi piłkarskiej Walentin Michow uważa, że Bułgarzy nie grają zespołowo, a drużynie brakuje strategii. "Nie znam nazwiska żadnego z polskich piłkarzy. Nasi są znani. A jednak wynik okazał się taki, jaki jest, przegraliśmy. Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość" - powiedział Michow.
Według bułgarskiej telewizji, mecz w Warszawie tylko potwierdził to, o czym mówi się od dawna: "reprezentacja bułgarska jest podzielona na zawodników krajowych i zagranicznych, na ubogich i bogatych. Ci, którzy grają za granicę i zarabiają dużo, patrzą z wysoka na swoich kolegów z krajowej ligi i do współpracy między nimi praktycznie nie dochodzi".
Komentator telewizyjny uważa, że zły stan murawy na stadionie Polonii nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla bułgarskich piłkarzy. "Przecież Polacy grali na tym samym boisku i to im nie przeszkadzało" - podkreślił.