Pierwszy mecz ćwierćfinałowy Remes Pucharu Polski: Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Artur Sobiech (73).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 3 500. Rewanż 23 marca.
Ruch Chorzów: Matko Perdijić - Krzysztof Nykiel, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok - Wojciech Grzyb, Michał Pulkowski, Maciej Scherfchen (46. Grzegorz Baran), Damian Świerblewski (82. Łukasz Janoszka) - Arkadiusz Piech, Marcin Zając (57. Artur Sobiech).
Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto, Marcin Komorowski (80. Tomasz Kiełbowicz) - Miroslav Radović, Tomasz Jarzębowski, Maciej Iwański (67. Sebastian Szałachowski), Piotr Giza, Maciej Rybus - Marcin Mięciel (80. Fangzhuo Dong).
Legia przyjechała do Chorzowa z nowym trenerem - Stefanem Białasem, który zastąpił zwolnionego w niedzielę Jana Urbana. Szkoleniowiec, w przeszłości piłkarz Ruchu, zmienił nieco wyjściowy skład w porównaniu z ostatnim ligowym meczem z Polonią Bytom (0:1). Chorzowianie zagrali też w innym ustawieniu. Zabrakło przede wszystkim kontuzjowanego kreatywnego pomocnika Gabora Straki. Rok temu obie drużyny spotkały się w półfinale PP. Wtedy zaczynał pracę w Ruchu trener Waldemar Fornalik i jego zespół dwa razy pokonał Legię po 1:0.
Goście w pierwszej połowie częściej atakowali. Szczególnie aktywny był Piotr Giza, tyle, że nie potrafił się "wstrzelić" w bramkę. Celnie uderzył dopiero zza linii pola karnego w 35. minucie Maciej Rybus, jednak Matko Perdijc obronił. Chorzowianie rzadziej konstruowali akcje ofensywne, ale mogli prowadzić po kwadransie, gdyby Marcin Komorowski nie zablokował w ostatniej chwili strzału Wojciecha Grzyba.
Więcej działo się na murawie po przerwie. Widać było, że bezbramkowy remis nie zadowala nikogo. Po 10 minutach szybkiej gry idealną okazję do "otworzenia" wyniku zmarnował Serb Miroslav Radovic z Legii. Później też bliżsi zdobycia gola byli nacierający goście i... w 73. minucie stracili bramkę.
Wprowadzony do gry kwadrans wcześniej Artur Sobiech technicznym uderzeniem nie dał szans Janowi Musze, kończąc szybką akcję Ruchu. Trener Legii zareagował dwoma zmianami, jego piłkarze bardzo się spieszyli, ale nie potrafili wypracować dobrej okazji do wyrównania. W ostatnich sekundach warszawianom dopisało szczęście, bo Sobiech nie wykorzystał sytuacji sam na sam z ich słowackim bramkarzem.
Po meczu powiedzieli:
trener Legii Stefan Białas: "Przejąłem zespół 48 godzin temu, miałem jeden trening i w ciągu tak krótkiego czasu niewiele można zdziałać. Dziś stworzyliśmy kilka sytuacji, zabrakło znów skuteczności. Wydaje mi się, że jest iskierka nadziei na to, że w kolejnych meczach zaczniemy te bramki strzelać".
trener Ruchu Waldemar Fornalik: "Jesteśmy zadowoleni, bo wygrać z Legią to zawsze duża satysfakcja. Na razie jednak do przerwy jest 1:0, a czeka nas rewanż. Akcja Artura Sobiecha na pewno była piękna, ale jestem też zmartwiony, bo w końcówce zderzył się z bramkarzem Legii i jego kolano nie wygląda dobrze".