PRZEGLĄD SPORTOWY: Nikt nie przypuszczał, że wróci pan do Wisły Kraków. Jak doszło do tego cudu nad Wisłą?

HENRYK KASPERCZAK: Nie mogę tu operować szczegółami: kto, co i jak. Powiem w zarysie: po meczu z Jagiellonią nastąpiła decyzja władz klubu o dymisji Maćka Skorży. Dyskutowaliśmy przez trzy dni. W sobotę, niedzielę, a w poniedziałek doszliśmy do porozumienia.

Reklama

PS: W Wiśle sukcesu wymaga się od zaraz. Nie ma czasu na czekanie.

Jestem do tego przyzwyczajony. Nie myślałem, że będę trenerem w Polsce. Stało się inaczej za sprawą prezesa Bogusława Cupiała, z którym spotkałem się kiedyś w Tunezji i to on mnie namówił, bym podjął pracę w Wiśle. A jest to klub stworzony do wielkich wyzwań. Marzeniem prezesa Cupiała jest Liga Mistrzów i chcę kiedyś je spełnić. Ale żeby o nią walczyć, trzeba najpierw być mistrzem Polski. Doskonale rozumiem, że Wisła jest wymagającym klubem, ambitnym, chcącym walczyć o najwyższe trofea.

PS: Pańska praca w Wiśle ma mieć charakter etapowy. Czy to rozumieć jako przesłanie: wiosną tytuł mistrzowski w Polsce, a jesienią faza grupowa Ligi Mistrzów?

Nie mamy się co czarować: obojętnie, na ile podpisze się z Cupiałem kontrakt, to gdy jest niezadowolony, mówi trenerom „do widzenia". W Wiśle o mistrzostwo gra się zawsze i nie inaczej jest w tym sezonie. Zresztą mamy dobrą sytuację - przewagę dwóch punktów nad Lechem i trzech nad Legią.

p