Sędzia Włodzimierz Bartos wyrzucił z boiska byłego reprezentanta Polski. Hajto nadepnął w 72. minucie na nogę napastnika Polonii Filipa Ivanovskiego i wdał się w przepychankę. Arbiter nie miał wątpliwości i od razu pokazał mu czerwoną kartkę. Hajto długo nie dyskutował, rozzłoszczony szybko zszedł z murawy.

Po końcowym gwizdku ubrany w szary, elegancki garnitur, wyszedł z szatni jako pierwszy. Nie wyglądał na człowieka, który kilkadziesiąt minut wcześniej wyleciał z boiska. Wystarczyło jednak spojrzeć w jego przekrwione oczy, by ujrzeć w nich wsciekłość. Wtedy nie miał wątpliwości, że został słusznie ukarany. "Byłem bardzo sfrustrowany i niestety wyładowałem się w ten sposób. Ivanovski mnie odepchnął, nastąpiła przepychanka, trafiłem w jego nogę i w konsekwencji sędzia faktycznie mógł mi pokazać czerwoną kartę. U tak doświadczonego piłkarza jak ja frustracja w takich meczach sięga zenitu i niestety tym razem objawiła się w ten sposób" - mówił Hajto.

Po kilkunastu minutach zmienił jednak zdanie i zaczął szukać sędziów. "I on mi będzie mówił, że powinienem świecić przykładem" - krzyczał zdenerwowany po wyjściu z szatni arbitrów. I podszedł do komentujących to spotkanie na antenie Canal Plus Tomasza Smokowskiego i Tomasza Wieszczyckiego. Podczas relacji „na żywo” obaj zgodnie stwierdzili, że piłkarz Górnika powinien dostać tylko żółty kartonik. Po krótkiej rozmowie z nimi Hajto wrócił do dziennikarzy i oznajmił: "Prawidłowa wersja jest taka: nie powinienem dostać czerwonej kartki. Przepychaliśmy się we dwójkę i niesłusznie zostałem ukarany" - powiedział, powołując się na relację telewizyjną.

Nie ukrywał też, że odbył rozmowę z arbitrami. "Kierownik drużyny powiedział mi, że sędzia główny wpisał do protokołu, że mu ubliżyłem. Wiadomo, że w nerwach coś się tam powie, ale bez przesady. Niektórzy sędziowie w Polsce są tak sfrustrowani tym bałaganem co narobili, że nie można nawet zwrócić im uwagi Poszedłem z nimi dyskutować, był tam też obserwator, który powiedział do mnie, że powinienem świecić przykładem. Zapytałem więc, co jest większym wstydem: moja czerwona kartka czy 150 osób siedzących we Wrocławiu" - relacjonuje Hajto, którego na pomeczowej konferencji skrytykował trener Henryk Kasperczak: "Ciężko przełknąć zachowanie Tomka. Osłabienie drużyny w takim momencie jest po prostu głupie" - spuentował szkoleniowiec Górnika. I trudno nie przyznać mu racji.