"Pomyślałem, że to niesprawiedliwe. Byłem w niewielkim gronie tych, którzy zostali pochwaleni za grę w Austrii, ale jako jedyny wypadłem z drużyny. Leo Beenhakker powoływał mnie zwykle wtedy, kiedy komuś coś się stało. Byłem zapchajdziurą" - mówi "Sagan".

Reklama

Saganowski, który był ostatnio wypożyczony do grającego w Lidze Mistrzów Aalborga, czuje się niedoceniany przez kolejnych selekcjonerów. "Przed wyjazdem na mundial do Niemiec strzeliłem gola Wyspom Owczym, a trener Janas i tak mnie nie powołał" - wspomina.

Mimo tych wszystkich perypetii Saganowski się nie obraża. "Zawsze byłem i jestem do dyspozycji selekcjonera" - podsumowuje.