Za trzy i pół roku Polska będzie współorganizatorem finałów mistrzostw Europy. Dzisiaj nie posiada stadionu, na którym narodowy zespół mógłby rozgrywać mecze o punkty. Kłopot był już we wrześniu ubiegłego roku, kiedy zespół Beenhakkera musiał grać na ciasnym obiekcie Śląska Wrocław (1:1 ze Słowenią). Teraz nawet ta lokalizacja odpada, bo na Oporowskiej trwa gruntowny remont stadionowego zaplecza. Z innymi obiektami jest jeszcze gorzej. Pod tym względem Polska stała się jednym wielkim placem budowy i remontów. Modernizowane są stadiony Lecha Poznań, Wisły Kraków i Legii Warszawa. Inne, jak np. nowe obiekty w Gdańsku czy

Reklama

Wrocławiu, wciąż istnieją tylko na makietach. "Euro zbliża się wielkimi krokami i, paradoksalnie, z tego bierze się obecny kłopot z infrastrukturą. Od 2012 roku będziemy mogli przebierać w stadionach godnych kadry narodowej" - zapewnia wiceprezes PZPN Rudolf Bugdoł, który kieruje również Śląskim ZPN.

Na jego terenie usytuowany jest Stadion Śląski, ale i ten obiekt za pół roku zostanie zamknięty. "Ruszy kolejny etap modernizacji. Stadion będzie wyłączony na kilkanaście miesięcy" - przyznaje Bugdoł. Teoretycznie mógłby się tam odbyć kwietniowy mecz z San Marino. "Nie mamy żadnej gwarancji, że stadion zapełni się do ostatniego miejsca, a chyba tylko pod takim warunkiem jest sens grania na tak dużym obiekcie. Mecz z San Marino to zresztą najmniejsze zmartwienie" - przyznaje Bugdoł.

W ostateczności takie spotkanie może się odbyć w Kielcach. Wprawdzie zbyt daleko stamtąd do lotniska (120 km, a dopuszczalna przez międzynarodowe przepisy piłkarskie granica to 100 km), ale biorą pod uwagę mało atrakcyjną klasę rywala, FIFA może przymknąć oko na ten mankament. Tym bardziej, że przeciwko takiej lokalizacji nie zamierza protestować też federacja San Marino.

Reklama

Natomiast jesienne potyczki z Irlandią Północną i szczególnie ze Słowacją to zupełnie inny ciężar gatunkowy. Od biedy można by wytypować Szczecin lub Bydgoszcz, jednak obydwie kandydatury budzą zastrzeżenia. W Szczecinie trybuny obiektu mogą przyjąć nawet 20 tysięcy ludzi, ale wcześniej trzeba by zainwestować co najmniej kilka milionów złotych w stadionową infrastrukturę. W Bydgoszczy obiekt jest typowo lekkoatletyczny, z bieżnią, która piłkarskim kibiciom zawsze utrudnia oglądanie meczu. Drugi powód jest jeszcze bardziej niepokojący. Tam Polska przegrała z Finlandią (1:3) na inaugurację eliminacji Euro 008 i od tego czasu bydgoski obiekt uchodzi za bardzo pechowy dla drużyny Beenhakkera.

Gdzie zatem zagrają Polacy? "Coś na pewno znajdziemy. Pod uwagę bierzemy nawet stadion Zagłębia Lubin" - mówi wiceprezes Bugdoł. Stadion Zagłębia docelowo ma mieścić ponad 16 tysięcy kibiców na całkowicie zadaszonych trybunach. Odpada również problem z lotniskiem, bo do Wrocławia jest tylko 90 km. Na nowym stadionie swoje pierwszoligowe mecze ma już rozgrywać w rundzie wiosennej, ale wtedy dla kibiców będzie oddanych ok. 10 tys. miejsc. Ostateczne ukończenie stadionu ma nastąpić pod koniec bieżącego roku. Szefowie PZPN nie wykluczają jednak, że jeżeli prace udałoby się przyspieszyć, to w październiku na stadionie Zagłębia mogliby zagrać biało-czerwoni. Jeżeli nie, pozostanie nam wysyłanie próśb do FIFA i naszych rywali, by zgodzili się na mecze w Kielcach.