To praktycznie formalność i za dwa-trzy tygodnie powinien być wolnym piłkarzem. I łakomym kąskiem na rynku transferowym.

"Zaległości są wielkie, mam tego dosyć. Nie wiem, kiedy uda mi się odzyskać pieniądze. Prawnicy mówią, że może to potrwać nawet rok. Trudno, ale na razie jedynym, co planuje, to powrót do zdrowia" - mówi Bronowicki DZIENNIKOWI.

Reklama

Sprawę o rozwiązanie umowy można złożyć w momencie, kiedy opóźnienie w wypłatach przekroczyło trzy miesiące. Bronowicki i tak czekał długo, wysyłał monity, osobiście rozmawiał z działaczami. Bez skutku.

"Ostatni raz zapłacono mi w lipcu zeszłego roku. Za maj. Teraz usłyszałem, że jak wrócę do gry, to uregulują zobowiązania wobec mnie. To już przelało czarę goryczy, przecież nie zerwałem sobie więzadeł pracując w ogródku, tylko na boisku" - mówi zawodnik.

Reklama

W połowie stycznia piłkarz stawił się w Belgradzie i miał rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej. "Okazało się, iż wygasła umowa wynajmu mojego mieszkania i Crvena jej nie przedłużyła. Całe szczęście, iż właścicielem jest były piłkarz tego zespołu, bo nie miałbym gdzie mieszkać, albo był zmuszony do szukania innego. Czyli przekaz jest prosty. Nie chcą mnie tu. Więc rozwiązujemy kontrakt" - dodaje.

Serbska prasa od kilku tygodni rozpisuje się o problemach finansowych największego, obok Partizana, klubu w Serbii. Ponoć długi Zvezdy sięgają kilkunastu milionów euro, a dodatkowo, zniknęła część pieniędzy z transferów przeprowadzonych w ostatnich latach. Kilku działaczy z tego powodu trafiło już za kratki.

Bronowicki do Belgradu trafił dwa roku temu z Legii za 800 tys. euro. W pierwszym sezonie wiodło mu się nieźle, choć drużyna nie spełniała oczekiwań szefostwa. Nie zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Mistrzów i grała w Pucharze UEFA. Pech polskiego zawodnika rozpoczął się 10 miesięcy temu, kiedy uszkodził łąkotkę i musiał być operowany. Przez to nie zdążył wykurować się do czerwcowych mistrzostw Europy.

Reklama

W połowie sierpnia poprzedniego roku w spotkaniu Pucharu UEFA z APOEL Nikozja (2:2) Polak zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. "Właśnie minęło pięć miesięcy od operacji. Są przypadki, kiedy na boisko wraca się po sześciu, ale u mnie nastąpiło nawarstwienie się urazów. Ile jeszcze potrzebuję czasu? Żeby wystąpić w poważnym meczu jakieś dwa-trzy miesiące" - wyjaśnia.

Bronowicki nie był na zgrupowaniu z zespołem, na kolejne także nie pojedzie. Przez kontuzje stracił już kilka miesięcy. "To dużo, a latka lecą. Zamiast piąć się w górę, zrobiłem przynajmniej krok do tyłu. Nie patrzę jednak, jak wiele straciłem, ale co jeszcze mogę zyskać. Chcę wrócić na boisko, ale wiem, że tutaj, w Belgradzie, będzie o to ciężko" - kończy.