"Selekcjoner ma zająć się tylko i wyłącznie sprawami reprezentacji Polski. Temat Feyenoordu nie istnieje" - powiedział Lato.

Czyli jest dokładnie tak, jak było. Gdy ujawniliśmy, że selekcjoner chce doradzać Feyenoordowi, Lato powiedział, że nie zgadza się na to, by dzielić się z kimkolwiek selekcjonerem, ale „w wolnym czasie Beenhakker może robić, co chce”.

Reklama

Tym samym otworzył Holendrowi furtkę do pracy z klubem z Rotterdamu. Zgodnie z oczekiwaniami Beenhakker zaraz powiedział, że będzie pomagał w wolnym czasie.

"Czym ludzie się tak ekscytują?" - dziwił się wczoraj Beenhakker.

Na pytanie dziennikarza, czy zamierza się podać do dymisji, odpowiedział: "Czy pan się dobrze czuje? Odpowiedź brzmi <nie>. Nie zrezygnuję ze stanowiska, nie zostawię kadry".

Grzegorz Lato w ogóle nie widział potrzeby rozmowy z prasą. Na początek wysłał rzecznika, ale to nie zadowoliło przedstawicieli mediów. W końcu zszedł Lato i stwierdził: "Wszystko zostało wyjaśnione. Do spotkań z Irlandią Północną i San Marino pozostało 30 dni i tylko to teraz się liczy. Mam nadzieję na 6 punktów" - powiedział Lato.

Można przypuszczać, że Beenhakker wciąż będzie doradzał Feyenoordowi, ale będzie to robił po cichu. Sprawa jest dla niego nie tylko prestiżowa. W końcu w Rotterdamie zebrała się grupa kilkunastu milionerów, którzy mają przywrócić wielkość zespołu z De Kuip. W Holandii prasa spekuluje, że Beenhakker, po zakończeniu pracy z Polską, ma być w klubie dyrektorem sportowym - czytamy w DZIENNIKU