Tylko przez pół godziny w pierwszej połowie Real był lepszy od Atletico. W 38. minucie goście wymienili między sobą cztery podania w ciągu pięciu sekund, Diego Forlan znalazł się na sam z Casillasem i spokojnie strzelił na 1:0. Niedługo po przerwie wszystko wróciło do normy, bo wyrównał Huntelaar. "To był decydujący moment. Oni dominowali, a ja trafiłem pod poprzeczkę" -powiedział po meczu Holender.
Potem dodał, że on i jego koledzy są bardzo zadowoleni z wyniku. Goście rzeczywiście nie dali zbyt pograć Realowi. Królewscy chwilami byli bezradni. Jedną dobrą sytuację miał Raul, gdy z przewrotki strzelił obok bramki. W tym samym czasie Atletico marnowało kolejne sytuacje. Forlan trafił w słupek, a Sergio Aguero, co najmniej trzy razy mając przed sobą tylko bramkę i bramkarza, trafiał w bramkarza. "I co ja mam powiedzieć? Gdyby to był jakiś inny dzień, to zamknąłbym oczy i trafił do siatki. A tu od początku mi nie szło" - mówił po meczu Aguero. "Pod koniec jeszcze zostałem sfaulowany, ale spojrzałem na zegar. Została minuta, więc oczywiście sędzia nie zagwizdał".
Tak więc Królewscy się cieszą, mimo że nie tylko zagrali tak sobie, ale i Barcelona zagrała świetnie. Już do przerwy meczu z Athletico załatwili sprawę. Po przerwie mogli rywali upokorzyć. Trafiali w bramkę, ale nie do siatki (zawodnicy Barcy w obecnym sezonie już 30 razy strzelali w słupek!). "Magia wróciła, jesteśmy spokojni" - powiedział Andres Iniesta. "Nie musimy się oglądać dookoła, tak jak robi to Real. Patrzymy się tylko na siebie".
W sobotę było ciekawie również we Włoszech. Tylko na sobie skupia się Inter, który bez większych problemów wygrał 2:0 na wyjeździe z nieźle grającą w tym sezonie Genoą. Po meczu trener mediolańczyków Jose Mourinho nie mógł nachwalić się Zlatana Ibrahimovicia, który cudownie w pełnym biegu przelobował bramkarza. Dodał, że nie chce więcej rozmawiać o sędziowaniu we Włoszech, bo wrogów ma już pod dostatkiem.
Portugalczyk w zeszłym tygodniu na jednej z konferencji prasowych oskarżył włoskie media o "intelektualną prostytucję" i tworzenie atmosfery niechętnej Interowi. Rozpętała się burza. Prezydent Romy Rosella Sensi oskarżyła Mourinho o "podżeganie do przemocy". "On to robi z premedytacją. Wcześniej milczałam, bo jestem odpowiedzialna, ale teraz nie potrafię" - powiedziała. W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec Juventusu Claudio Ranieri. Zazdrość? Bezsilność? Roma tylko zremisowała z Udinese i wciąż jest poza pierwszą czwórką. Juventus z kolei z trudem wygrał z Torino w derby Turynu i wciąż traci do pierwszego w tabeli Interu 7 pkt.
Wzrosły akcje Milanu. I nie chodzi o pierwszy od dawna udany mecz w lidze, lecz o przedłużenie pobytu Davida Beckhama w Milanie. Anglik - co podano oficjalnie w sobotę - zostanie we Włoszech do 31 maja. Dopiero latem wróci do LA Galaxy. Amerykanie nie zwolnili go z obowiązku "promowania soccera w Stanach", jak ujął to Beckham. Kiedy wróci do Los Angeles, bilety na mecze Galaxy znów podrożeją. Od soboty potaniały o 10 proc.