Wczorajsze spotkanie drużyn występujących w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, Ruchu Chorzów i Jagiellonii mogło się zakończyć tragicznie. Był początek spotkania, kiedy nagle przez nikogo nie atakowany młody pomocnik „Jagi” zemdlał i upadł na ziemię.

Reklama

"W pierwszej chwili wszystko wyglądało bardzo źle i wydawało się, że może dojść do tragedii. Na szczęście skończyło się dobrze" - relacjonował Sławomir Kopczewski, trener młodzieżowej drużyny Jagiellonii.

Na szczęście z ławki rezerwowych gości od razu zerwał się spiesząc z pomocą lekarz Jagiellonii, Paweł Malinowski. Tuż za nim wieloletni masażysta Ruchu, Jacek Bas. Obydwaj natychmiast reanimowali chłopaka, zadbali o to, by nie połknął swojego języka i wezwali karetkę pogotowia. Dzięki błyskawicznej reakcji dwóch bohaterów, wystarczył krótki pobyt w szpitalu i Dołubizna wraz z kolegami z zespołu udał się w podróż do domu.

"Akcja była przeprowadzona błyskawicznie. Można powiedzieć, że wzorcowo" - powiedział Kopczewski. "Cieszę się, że z Bartkiem wszystko jest w porządku… Po obserwacji w szpitalu ma z pojechać razem z nami do domu" - mówił z wyraźną ulga.

>>>Więcej na eFakt.pl