Będzie też znany ze swej ogromnej sympatii do Barcelony Jose Zapatero, premier hiszpańskiego rządu, który mecz obejrzy w towarzystwie Silvio Berlusconiego.

Reklama

Obie drużyny na swoje bazy wybrały hotele położone w samym sercu miasta, a dzieli je odległość zaledwie 300 metrów. Anglicy wybrali hotel Exedra. Ich delegacja nie jest zbyt liczna. Zupełnie inaczej jest w przypadku oficjeli Barcy - wycieczka liczy aż 580 osób. Oprócz działaczy i legend klubu zawodnicy mogli zaprosić swoich najbliższych - żony, rodziców, dzieci.

Prezydent Barcelony Joan Laporta - niezależnie od wyniku meczu - na środową noc zaplanował wielkie przyjęcie dla 800 gości w innym rzymskim hotelu - Relais Le Jardin. Wystrój sali będzie w kolorach blaugrana - czyli granatowym i bordowym. Hasło imprezy to "Nada Blanco", czyli nic białego. Nie trzeba chyba przypominać, że Blancos to przydomek, a zarazem kolor koszulek największego rywala Katalończyków - Realu Madryt.

Nie ma praktycznie dostępu do obu drużyn. Media, a nawet najbliżsi znajomi piłkarzy są trzymani na odległość. Zresztą nikt nie ma czasu na towarzyskie spotkania. Trener Alex Ferguson nie tracił czasu na zwiedzanie i zakupy w Rzymie. Jeszcze we wtorkowe popołudnie zabrał drużynę na niezapowiedziany trening na stadionie Fleminio.

Reklama

Większość z 67 tysięcy kibiców dotrze do Rzymu dopiero dzisiaj. Oczywiście część przyjechała już w poniedziałek, ale wedle statystyk podawanych przez włoską policję Anglików nie będzie więcej niż 5 tysięcy, a Katalończyków ok. 2 tysiące. Służby porządkowe obawiają się jednak wściekłej reakcji około 5 tysięcy osób, które nabyły w internecie fałszywe bilety. Większość z nich prawdopodobnie dopiero na bramkach rzymskiego stadionu przekona się, że padli ofiarą oszustwa. Miasto patrolowane jest nie tylko przez włoską policję, ale także Scotland Yard, który zapewnia, że zdecydowana większość chuliganów została w Anglii i nie zepsuje święta futbolu.

Oblicza się, że UEFA na samej sprzedaży biletów na rzymski finał zarobiła już 7 milionów euro! Miasto spodziewa się zaś dochodu przekraczającego nawet 50 milionów. Na każdym kroku można się natknąć na kolejne stanowiska oficjalnych sponsorów Champions League. Oczywiście z całą surowością ściga się wszystkich, którzy próbują sprzedawać podróbki z logo UEFA albo samego finału.

"Od wielu dni już marzę i wyobrażam sobie ten wieczór, oczywiście za każdym razem to my zwyciężymy" - mówił Cristiano Ronaldo. "Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wyjdziemy na boisko" - dodał gwiazdor Manchesteru United.

Podobnie jak i cała rzesza kibiców czekająca na ten absolutnie wyjątkowy finał. Najlepszy z możliwych finałów!