Odrzucił pan ofertę przedłużenia kontraktu z Juventusem. Czy to już naprawdę koniec pana przygody z Juve?
Pavel Nedved: Kilka dni temu zdecydowałem, że tak. Zastanawiałem się nad tym od dawna. Mam już prawie 36 lat i czas się zatrzymać, ale tak poważnie to podjąłem decyzję dopiero przed ostatnim meczem sezonu. Ironią losu jest to, że graliśmy z Lazio - klubem, który mnie wylansował w Serie A. Nie przygotowałem żadnego pożegnania, moi koledzy z drużyny po meczu podziękowali mi razem z publicznością za wspólne chwile spędzone w Juve. Dziękuję Aleksowi Del Piero, że dał mi opaskę kapitana w tym ostatnim meczu.
Zaproponowano panu milion euro za sezon, czyli połowę pana dotychczasowych zarobków. To za mało, by wpłynąć na zmianę pana decyzji? W końcu niewiele młodszy od pana Fabio Cannavaro podpisał dwuletni kontrakt wart 2 miliony euro za sezon.
Decyzję faktycznie podjąłem po spotkaniu z przedstawicielami klubu, ale nie rozważałem sprawy jedynie od strony ekonomicznej. Jak jednak widać oferta nie przekonała mnie do końca. Zdecydowałem się po ośmiu sezonach opuścić Juventus, ale nie znaczy to, że definitywnie kończę z futbolem.
Skoro zdecydowały nie tylko pieniądze, to co jeszcze? Przecież w tym sezonie był pan zawodnikiem, który rozegrał najwięcej meczów.
W swojej karierze osiągnąłem bardzo wiele i chcę odejść w momencie, kiedy jestem na topie. Wygrałem z Juve cztery tytuły mistrza Włoch, nagrodzono mnie „Złotą Piłką”. Jednak po ośmiu sezonach czuję, że nadszedł czas się pożegnać z Juventusem i podziękować za wspaniałe chwile i sukcesy osiągnięte w jego barwach. Teraz pomyślę o mojej nowej przyszłości.
Nie da się pan odwieść od tej decyzji? Paolo Maldini odwlekał swoje odejście z Milanu przez trzy lata.
Nie, moja decyzja jest ostateczna. Kiedy w tym sezonie zostaliśmy wyeliminowani z Ligi Mistrzów, byłem strasznie rozczarowany i chciałem nawet zakończyć karierę. Potem znalazłem jednak chęci i motywację do dalszej gry. Udało nam się ukończyć sezon na drugim miejscu w Serie A, to wspaniałe osiągnięcie. Z drugiej strony w pewnym momencie rozgrywek byliśmy bardzo blisko naszych głównych rywali – Interu, ale jednak coś nie wyszło.
Jakie ma pan plany na przyszłość?
Spokojnie mógłbym zakończyć karierę, ponieważ jestem zawodnikiem spełnionym i coraz trudniej jest mi znaleźć nowe wyzwania. Z drugiej strony mój agent przekonuje mnie, że mam wiele ofert. Na razie jeszcze nie rozmawialiśmy o żadnych konkretach, nawet dobrze się nad tym nie zastanawiałem. W tym momencie pewne jest tylko to, że na jakiś czas przestanę biegać! Pod względem fizycznym był to dla mnie bardzo ciężki sezon i jestem przemęczony.
Nie żal rozstawać się z Juventusem?
Przyznam, że jestem bardzo związany z Juventusem i miastem. Czuję, że Turyn mnie zaadoptował i nie chciałbym się stąd ruszać. Także ze względu na rodzinę, bo moje dzieciaki chodzą tutaj do szkoły, są związane emocjonalnie z tym miejscem, mój syn uwielbia oglądać mecze Juventusu na stadionie. Jesteśmy też bardzo zaprzyjaźnieni z rodziną Agnellich – właścicielami klubu. Najpierw więc trochę ochłonę po sezonie, a dopiero potem zdecyduję, co dalej będę robić. Na razie chcę się nacieszyć moją rodziną i czekającymi nas wspólnymi wakacjami.
A może marzy się panu praca trenera? Jeśli Ciro Ferrara zostanie na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny, to pan może zająć jego stanowisko w drużynie młodzieżowej.
Nie wiem. Na razie jeszcze o tym nie myślałem.