CEZARY KOWALSKI: Co pan sądzi na temat nowego reprezentanta Polski Ludovica Obraniaka po pierwszych treningach?
ROGER GUERREIRO: Zbyt wiele powiedzieć nie mogę, bo nie widziałem go nigdy w meczowych sytuacjach, ale podczas ćwiczeń robi naprawdę dobre wrażenie. Jest świetnie wyszkolony technicznie, gra lewą nogą, a takich graczy zawsze potrzeba. Mnie się podoba, że lubi grać piłką, kombinować. Lubię takich zawodników. To mój styl. Przyda się ktoś taki w reprezentacji.
Jest bardzo niewysoki...
I co z tego? Ale widać, że dobrze trzyma się na nogach, jest silny fizycznie. A jak trzeba, to próbuje zagrań wślizgiem. Sprawia wrażenie pewnego swoich umiejętności, a jednocześnie bardzo spokojnego.
Nie boi się pan, że zabierze panu miejsce w reprezentacji? Może przecież występować na mniej więcej podobnej pozycji.
Nie sądzę, nikt mi nawet nie wspomniał, że mógłbym coś stracić. Staram się, robię swoje, gram jak najlepiej potrafię. Myślę, że nie sprawiam zawodu ani trenerowi, ani kibicom. Czuję się częścią tej drużyny, zżyłem się z tymi chłopakami. Zresztą nie widzę żadnego problemu żebyśmy grali z Ludovikiem razem w pomocy. To może być nowa jakość tej formacji.
Jak się porozumiewacie? Obraniak mówi tylko po francusku.
Na razie były tylko jakieś gesty, drobne uwagi, typowe podczas treningów. Do tego nie trzeba znać kilku języków. Myślę, że z czasem nauczy się polskiego. Przynajmniej tak jak ja. Teraz bez trudu rozmawiam po polsku z kolegami.
Mówi się, że nie ma pan już serca do gry w Legii. Zresztą trener Jan Urban coraz częściej sadza pana na ławce rezerwowych...
Miejsca w Legii nie straciłem. Widział pan, że grałem w pierwszym składzie pucharowego meczu z Broendby i zapewniam, że włożyłem wszystkie siły i całe serce, żeby ten mecz wygrać. Owszem, nie wyszedłem w pierwszym składzie w meczu ligowym, ale po to jest wielu zawodników w kadrze, aby trener mógł poszukać różnych rozwiązań. Co innego mówić o chęci odejścia i poszukania nowych wyzwań, a co innego o znajdowaniu motywacji. Owszem, chcę odejść z Legii, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że będzie to możliwe tylko wtedy, kiedy pokażę się z dobrej strony w właśnie w tym klubie. Jak wychodzę na boisko, to robię wszystko z myślą o tej drużynie, w której występuję. Nie zawsze wszystko mi wychodzi tak, jakbym chciał, ale nigdy nie kalkuluję.
Czuje pan, że w drużynie Beenhakkera coś się kończy. Jeśli nie wygracie dwóch pierwszych jesiennym meczów eliminacyjnych, nie wystąpicie na mundialu w RPA...
Wbrew temu, co się mówi, w zespole jest ogromna mobilizacja, aby jesienią nic się nie skończyło, ale dopiero wszystko zaczęło. Futbol jest taki, że jeden wygrany mecz w dobrym stylu może łatwo ponieść zespół do kolejnych sukcesów. Wierzę, że tak będzie.