Jak nieoficjalnie dowiedział się "Fakt", Kamil Grosicki często odwiedza warszawskie kasyna i salony gier. Tam ma wydawać ciężkie pieniądze i nie radzi sobie później ze spłatą zobowiązań. Podobno działacze Legii przestali wypłacać mu comiesięczną pensję.
Piłkarz zamiast walczyć o miejsce w podstawowym składzie warszawskiej drużyny, to szwęda się nocą po stołecznych lokalach, co na pewno nie wpływa dobrze na jego formę sportową.
Wygląda na to, że młodzieżowy reprezentant Polski lepiej czuje się w położonych w centrum stolicy lokalach niż na boisku treningowym. Problem dostrzegają koledzy z drużyny, którzy ostatnio nie chcą mu już pożyczać pieniędzy.
W okolicach Łazienkowskiej słychać, że zadłużony po uszy wychowanek Pogoni Szczecin za nic ma zalecenia trenera Jana Urbana, który nakazał mu ustatkowanie się. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Fakt", piłkarzowi jednego z drugoligowych klubów "Groszek" jest winien kilkadziesiąt tysięcy złotych!
Działacze Legii są bezradni. "Kamil ma najbardziej restrykcyjny kontrakt ze wszystkich zawodników. Przez pierwsze miesiące po przyjeździe do Warszawy będzie mieszkał z ojcem" - mówił Mirosław Trzeciak, kiedy piłkarz przeprowadzał się ze Szczecina do stolicy. Wiceprezes Legii nie wziął tylko pod uwagę, że nawet rodzicom ciężko będzie upilnować niesfornego syna.
Z dobrze poinformowanego źródła "Fakt" dowiedział się, że ostatnio Grosicki spóźnia się nawet na treningi Legii. A jeśli dotrze na Łazienkowską na czas, to i tak zawsze przyjeżdża ostatni, nawet po trenerze. Kiedy dzień po porażce z Odrą Wodzisław piłkarz zaspał na poranny rozruch, miarka się przebrała. Oprócz 300 złotych kary, którą musi wpłacić do klubowej kasy, piłkarz dostał w szatni solidną burę od legijnej starszyzny.
"Zamiast szaleć na mieście, weź się do roboty!" - wrzeszczał na "Groszka" jeden z najstarszych piłkarzy w drużynie - dowiedziała się bulwarówka.
Reprymenda kolegów i prośby trenerów nie podziałały. Doszło do tego, że działacze nakazali Grosickiemu przeprowadzić się z warszawskiego Ursynowa na ekskluzywne osiedle "Marina - Mokotów". Odtąd piłkarz stał się sąsiadem Urbana. Ale piłkarz nie "zwolnił".
W poprzedni weekend Grosickiego zabrakło w kadrze Legii na prestiżowy mecz z Wisłą Kraków. "Kamil jest przeziębiony" - tłumaczył trener Urban. Kiedy jednak dwa dni później "Fakt" przyłapał legionistę próbującego szczęścia w stołecznych kasynach mimo późnej pory, wyglądał na całkiem zdrowego. I pomyśleć, że za kilka godzin czekał go trening z resztą drużyny.