"Na dziesięć spotkań z będącą w tak wysokiej formie Hiszpanią, zapewne dziewięć razy przegralibyśmy, a raz uzyskalibyśmy remis, choć i tak bez szans otarcia się o wygraną. Po takich potyczkach, jak wtorkowa, kluczowe jest wyciągnięcie wniosków natury taktycznej, bo techniki nie poprawimy z dnia na dzień. Taktycznie trzeba zagrać inaczej" - powiedział PAP Piechniczek, który z kadrą biało-czerwonych zajął trzecie miejsce w mistrzostwach świata w 1982 roku na... hiszpańskich boiskach.

Reklama

Jego zdaniem, mecz z mistrzami kontynentu skończył się po 12 minutach. "Tylko do straty pierwszej bramki, a więc bardzo krótko, byliśmy w miarę równym partnerem. Później zupa się wylała i wyszedł brak pewności siebie, wiary, umiejętności. Nie potrafiliśmy nadrobić braków mądrością w grze, czy dobrym ustawianiem na placu. Żadna nasza formacja nie potrafiała dorównać Hiszpanom" - dodał.

Piechniczek podkreślił, że obecny trener kadry to motywator prowadzonych przez siebie zespołów. "Z pewnością Polacy nie przegrali meczu już w szatni, ale też od motywacji nie przybywa umiejętności sportowych. Można było zakładać przegraną, lecz nie w takich rozmiarach i stylu. Na tym etapie przygotowań, kiedy Hiszpanie zaraz zaczynają mistrzostwa świata, a Polacy mają dwa lata do mistrzostw Europy widać było przepaść. Ze średniakami, jak Serbia czy Finlandia, jeszcze jakoś potrafimy sobie poradzić, jednak ze światową czołówką już nie".

"Jeśli w rejonie pola karnego zostawiamy hiszpańskim indywidualnościom pięć metrów swobody, to oni robią co chcą. Jeśli mają dwa metry luzu, to i tak jest o dwa metry za dużo, bo zawsze oddadzą skuteczny strzał. Nie można tak grać w obronie przeciwko błyskotliwemu rywalowi. Żal mi Tomasza Kuszczaka, bo co tutaj bronić? A Hiszpanie nie grali przecież tak, aby nas upokorzyć, aby pobić rekord strzelecki. Pokazali w jakim miejscu jesteśmy" - ocenił szkoleniowiec.

Reklama

68-letni Piechniczek przekonuje, że dwa lata do Euro 2012 to wystarczający czas, aby stworzyć solidny team. "Oby tylko został mądrze wykorzystany. Trzeba mieć i plan działania, ale i trafić do mentalności piłkarzy. Pytanie, czy będą oni chcieć podporządkować się ustalonemu reżimowi treningowemu, czy będą pracować dodatkowo, poza zajęciami w klubie czy reprezentacji, aby osiągnąć najwyższą formę?" - przyznał legendarny trener.