Angaż trójki młodych piłkarzy z Wodzisławskiej Szkółki Piłkarskiej Janusza Pontusa wywołała ożywione dyskusje w hiszpańskich mediach. Dlaczego akurat Polacy? "A dlaczego nie?" - odpowiada była gwiazda Realu Ricardo Gallego. "Staramy otwierać się też na inne rynki, a nie tylko Amerykę Południową. Przecież na Wschodzie też są dobrzy piłkarze. Szczególnie w Polsce, która kiedyś miała bardzo dobrą drużynę" - dodaje.

Gallego, wraz z inną legendą Królewskich, Michelem, zarządza tzw. Fabryką, czyli szkółką Realu (począwszy od najmłodszych adeptów futbolu, aż po Real Madryt Castilla). Michel szczególnie zabiegał o Króla. "On ma wielki potencjał i w niedługim czasie ma szanse zadebiutować w Primera Division. Największe z tej trójki" - twierdzi obecny trener Realu Madryt Castilla.

"Skoro podpisaliśmy z nimi kontrakty, to tylko dlatego, że wierzymy, iż zagrają w Realu. Inaczej byśmy ich nie wzięli" - dodaje Gallego. "Tak naprawdę Kamil i Szymon powinni grać z juniorami, a trenują i są w kadrze Realu Madryt C. Krzysztof jest bardziej doświadczonym piłkarzem. Jedyny jego problem to nieznajomość hiszpańskiego. Daliśmy mu dwa miesiące, by opanował podstawowe zwroty. To mu pozwoli awansować do Castilli. Ale na razie nie mogę powiedzieć kiedy zadebiutują w I lidze. Są blisko pierwszej drużyny. Tylko kroczek...".

"Nie jestem magikiem, by powiedzieć kiedy zagrają na Santiago Bernabeu. Są trzy etapy w szkoleniu piłkarzy: dostosowanie się, podnoszenie umiejętności, promowanie. Oni na razie są na etapie początkowym, ale wydaje mi się, że za pół roku dojdą do trzeciego etapu" - twierdzi obecny trener młodych Polaków Abraham Garcia.

"Oni dostali taką szansę, o jakiej marzy każdy młody piłkarz na świecie" - podkreśla ich wychowawca, Janusz Pontus. Razem z synem Marcinem (kontuzjowanym graczem UD Huradada) pomaga im w aklimatyzacji. "Bez Marcina, który zna bardzo dobrze hiszpański, chyba byśmy sobie nie poradzili" - twierdzą zgodnie Król, Glik i Matuszek.

"Na razie mieszkamy w hotelu, ale już niedługo mamy dostać apartament z trzema pokojami" - opowiada Król. "Chcieli nam dać także po Audi A3, ale nikt z nas nie ma prawa jazdy..." - żali się były piłkarz Dyskobolii. Pociesza go Glik. "Panowie spokojnie, już dzwonił mój tata i mówił, że może zostać naszym szoferem" - śmieje się Kamil.

Tak więc na razie na treningi do super nowoczesnego ośrodka (koszt budowy 100 milionów euro) na przedmieściach Madrytu dojeżdzają metrem. "Tam ćwiczą wszyscy, nawet piłkarze Fabio Capello. Czasami jemy razem śniadania, czy wspólnie korzystamy z odnowy biologicznej" - mówi z dumą Matuszek. "Jeśli jeszcze miesiąc temu ktoś powiedziałby mi, że wyląduję w Realu, to bym uznał go za wariata. A co teraz czuję? Jestem w szoku" - śmieje się Król, etatowy reprezentant Polski U-20.

Reklama

Kiedy Król wraz z kolegami odwiózł nas na lotnisko Barajas, spotkał się z wracająca do Warszawy kadrą Polski U-17. "Witaj Krzysiu!" - zawołał trener reprezentacji Michał Globisz. "To co, teraz będziesz grał tylko w klubie, czy w reprezentacji też?". "Ależ oczywiście, że w kadrze też!" - bez namysłu odparł Król. "No to super. Życzę ci, abyś jak najszybciej wygryzł tego Carlosa. Powodzenia!" - rzucił trener.

W tym tygodniu do trójki polskich Królewskich może dołączyć kolejnych dwóch Polaków! Dziewiętnastolatkowie Krzysztof Gut i Kamil Wilczek rozmawiali z Atletico Madryt, ale nie udało im się dojść do porozumienia z klubem. Jednak jeszcze przed fiaskiem rozmów z Atletico szefowie szkółki Realu zaproponowali, żeby Gut i Wilczek przyszli do nich. Negocjacje rozpoczynają się w poniedziałek.