"Jak syn dowiedział się, że kończę karierę, od razu poprosił mnie, żebym kupił mu piłkarskie korki. Nie mogłem odmówić" - uśmiecha się rozmawiając z "Faktem" Juskowiak.

Jaś od tamtego czasu nie rozstaje się ze swoim prezentem. "Chodzi w tych butach nawet do przedszkola" - śmieje się "Jusko", który wraz z synem trenował na boisku Kani. "Pochodzę z tego miasta, mam tutaj rodzinę. W Gostyniu zaczynałem też karierę. Z sentymentem wspominam tamte czasy" - tłumaczy zawodnik, który wraz z synem był też na ligowym meczu Lecha z Odrą. "Zawsze miło wrócić na Bułgarską. W Poznaniu zresztą mieszkam" - dodaje.

Reklama

Była gwiazda reprezentacji Polski nie podjęła jeszcze decyzji, co będzie robić w najbliższym czasie. "Daję sobie trochę czasu do namysłu. Mam propozycję z mojego ostatniego klubu Erzgebirge Aue, aby szukać w Polsce piłkarzy. Nasi zawodnicy mają tam wyrobioną markę. Przecież w pewnym momencie grało tam aż czterech Polaków" - opowiada "Faktowi" Juskowiak.

Zawodnik ma także ofertę z Remesu Opalenica. "Jest tam świetna baza, ale teraz myślę przede wszystkim o moim pożegnalnym meczu. Niemcy już w najbliższy piątek organizują specjalne spotkanie, a ja mam tam wystąpić w roli głównej" - kończy świetny zawodnik.