Gospodarze wielkich imprez potrafią się do nich znakomicie przygotować. Na wiele lat przed mundialem w 1998 r. Francuzi rozpoczęli trenowanie młodych piłkarzy w ośrodku Clairefontaine. Siedem pełnowymiarowych boisk, nowoczesna siłownia i gabinety odnowy, najlepsi szkoleniowcy, biblioteka i kino - to wszystko było do dyspozycji zawodników, z których wyrośli potem mistrzostwie świata.

Reklama

Inny sposób na wychowanie zdolnych futbolistów wymyślili Niemcy. Na kilkanaście miesięcy przed mundialem w 2006 r. selekcjoner Juergen Klinsmann namówił szkoleniowców Bundesligi, by wystawiali do składu zdolnych 20-letnich piłkarzy niemieckich nawet wtedy, gdy będą w gorszej formie.

"Juergen jeździł po całym kraju, prosił i groził szkoleniowcom, robił wszystko, by stawiali na jego piłkarzy. Opłaciło się, tacy gracze jak Lahm, Schweinsteiger czy Podolski ograli się w lidze, a potem zostali gwiazdami i motorami napędowymi kadry" - opowiada Juskowiak.

Na cztery lata przed mistrzostwami Europy w Polsce nie mamy ani ośrodka godnego Clairefontaine, ani wizjonera podobnego do Klinsmanna. "To ostatni moment, by coś zmienić i zbudować silną kadrę" - ostrzega Juskowiak. "W 2012 r. nie będzie już Żurawskiego, Żewłakowa czy Bąka. Błyskawicznie musimy znaleźć godnych następców" - dodaje w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Reklama

Jak to zrobić? Pomysłów jest kilka. Trener kadry młodzieżowej Andrzej Zamilski uważa, że można wrócić do propozycji z lat 70. i 80., kiedy to w składzie pierwszoligowców musiało grać dwóch piłkarzy poniżej 21. roku życia. "Najzdolniejsi powinni dostawać szansę na najwyższym szczeblu rozgrywek. Przykłady Wysockiego czy Borysiuka w Legii pokazały, że warto dawać szanse juniorom. Ci chłopcy wystąpili w klubie z powodu dużej liczby kontuzji i kartek i niespodziewanie udowodnili, że nie są gorsi od starszych. Zapewniam, że takich chłopaków jest w Polsce dużo więcej" - mówi Zamilski.

"Zmodyfikowałbym też system scoutingu w Polsce. Nie może być tak, że 18-letni Paweł Żurakowski z Pogoni Szczecin nie został zauważony przez żaden polski klub, w efekcie czego przejdzie niebawem do mistrza Niemiec VfB Stuttgart. Należy wyławiać talenty i promować w ekstraklasie" - dodaje "Jusko".

Co jeszcze można poprawić? System szkolenia juniorów. Obecnie w Polsce działają po trzy klasy piłkarskie w każdym z szesnastu województw. Uczą się w nich chłopcy z roczników 92-94, czyli potencjalne młode gwiazdy na Euro 2012.

Reklama

"Niestety, w tych szkołach brakuje sprzętu, boisk, profesjonalnych trenerów. Brakuje też naprawdę wartościowych zawodników. Klasa liczy dwadzieścia osób, z czego połowa to ludzie dobrani na siłę, słabi piłkarsko" - mówi nam anonimowo znany polski trener.

"Skoro debatujemy o piłce w Polsce, muszę wspomnieć o czymś jeszcze: o prywatnych inwestorach, fanatykach futbolu. W Niemczech to normalne, że ci ludzie opłacają zdolnym dzieciakom w czasie przerw w sezonach specjalne zgrupowania. U nas brakuje takiego zwyczaju" - twierdzi Tomasz Wałdoch, kiedyś znakomity obrońca reprezentacji.

"Tkwimy w głębokim dole. Albo prędko zaczniemy się z niego wygrzebywać, albo zasypiemy się na dobre" - podsumowuje Juskowiak.