Czwartkowy mecz Lecha z mistrzem Austrii dla Poznania będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w tym roku. Wielkopolska od kilku dni żyje tym spotkaniem, a ponad 40 tysięcy biletów rozeszło się w błyskawicznym tempie. Niektórzy kibice musieli stać po 10 godzin, aby kupić upragnioną wejściówkę na pierwszy mecz na zmodernizowanym stadionie.
Trener mistrzów Polski nie ukrywa, że otoczka wokół pojedynku z Austriakami jest nieco inna niż przed ligowym spotkaniem. "To niebagatelne wydarzenie w życiu Poznania. Każdy z nas, pracujących w Poznaniu, chciał to przeżyć. Cieszę się, że doczekaliśmy tego momentu. A że wyszło to przy okazji Ligi Europejskiej, to jeszcze lepiej" - podkreślił Zieliński podczas konferencji prasowej.
"Widać po zawodnikach, że czekają na ten mecz. Po dobrym wyniku w Turynie, chcąc liczyć się walce o miejsce premiowane awansem z tej grupy śmierci, musimy stanąć na głowie, wznieść się na wyżyny naszych umiejętności i zagrać o trzy punkty. Z tego też powodu ta otoczka wokół jutrzejszego spotkania jest inna niż przed zwykłym meczem ligowym, trochę bardziej kolorowa" - dodał Zieliński.
Zdaniem szkoleniowca sukces jakim był remis 3:3 z Juventusem to już jednak historia. Zieliński żałuje, że jego drużynie nie udało się powtórzyć dobrej gry w meczu z Legią Warszawa. "Po meczu w Turynie powiedziałem zawodnikom, że by do końca skonsumować ten remis, który był naszym dużym sukcesem, trzeba to powtórzyć w następnych meczach. Mecz z Legią Warszawa lekko zachwiał nasze oczekiwania, dlatego śmiem twierdzić, że mecz z Juventusem to już jest historia. Jutro zaczynamy pisać nową" - podkreślił.
Zieliński wysoko ocenił zespół z Salzburga i zaznaczył, że wcale nie musi być to najłatwiejszy rywal. "Paradoksalnie, może okazać się, że najtrudniejsze będą spotkania nie z tymi zespołami, którego teoretycznie są najmocniejsze. Bardzo spokojnie podchodzę do tych wszystkich kłopotów Salzburga, o których głośno było w prasie. Ja tylko przypomnę, że w ostatnich latach ten klub zdobywał trzykrotnie mistrzostwo Austrii. Może słabo rozpoczęli obecny sezon, ale wynikało to przede wszystkim ze słabej skuteczności. Są za to bardzo solidnie zorganizowani w defensywie. Nie jest to zespół ani słaby, ani pogrążony w kryzysie" - ocenił szkoleniowiec mistrza Polski. Jego zdaniem mocne punkty rywali to trójka zawodników w środku pola - David Mendes, Simon Cziommer i Christoph Leitgeb.
W składzie Lecha zabraknie kontuzjowanych Ivana Djurdjevicia i Tomasza Bandrowskiego. W pełni zdrowia jest strzelec trzech goli w Turynie Artjoms Rudnevs, który z Legią zagrał z wysoką gorączką. Mecz Lecha z FC Salzburg rozegrany zostanie w czwartek o godz. 21.05.