W przeddzień Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczego PZPN Greń zwołał konferencję prasową, na której oskarżył działaczy piłkarskiej centrali o sfałszowaniu protokołu z poprzedniego zjazdu z grudnia ubiegłego roku oraz z posiedzenia zarządu PZPN ze stycznia.
"W sądzie gospodarczym Warszawa-Ochota złożyliśmy już stosowne dokumenty świadczące, że poprzedni zjazd nie został zakończony. W prokuraturze natomiast złożyliśmy zawiadomienie o sfałszowaniu dwóch dokumentów. O wszystkim poinformowałem również ministra sportu Adama Giersza, ale on wydaje się nie zauważać łamania prawa przez ludzi z PZPN" - grzmiał Greń.
Były współpracownik prezesa Grzegorza Laty podkreślił, że nie zamierza walczyć ze swoim byłym szefem.
"Zbyt mało czasu zostało do Euro 2012, aby teraz rozwalać cały PZPN. Nie mogę jednak pozwolić na łamanie prawa. Dopiero tydzień temu dostaliśmy protokół ze styczniowego zjazdu, pod którym podpisane były osoby, które nie zostały nawet do końca obrad, więc nie mogły się tam podpisać - dodał Greń. - Poza tym w piątkowym zjeździe weźmie udział 14 delegatów, z wyrokami lub zarzutami prokuratorskimi. To jawne łamanie statusu związku" - przekonywał.
PZPN z kolei zupełnie odcina się od ataków opozycji. "Nie będę komentować słów pana Grenia. Podkreślam jedynie, że piątkowy zjazd PZPN jest jak najbardziej prawomocny i oczywiście się odbędzie" - powiedziała rzecznik prasowa PZPN Agnieszka Olejkowska.
Greń nie jest delegatem, ale zapowiedział swoją obecność.